Witajcie,
dziś kolejny dzień zmagań i walki o zgrabną sylwetkę... Jest ciężko... Nie przejadam się, ale jakoś nie umiem sobie zupełnie odmówić słodkości... znowu gramznełam 8 herbatników dobrze mi było jak je jadłam, ale teraz nie jest już tak fajnie.... po co mi to było????? Dobrze że karmię i nie mogę się najeść czekolady.... bo jakbym mogła to pewnie już by było po tabliczce jeśli chodzi o ćw to się staram... przeznaczać każdą wolną chwilę na brzuszki, itd. Dziś zrobiłam już kilka ćw na zgrabny tyłek... z rana w tzw. międzyczasie gdy jeden maluch zdążył usnąć a drugi jeszcze nie wstał.... Od 8 zaczęła się polka galopka i kolejna dawka ruchu, sprawdzanie granic mojej cierpliwości, próby ogarnięcia mieszkania, wyjścia na spacer z dwójką (jeden 2,5m-ca drugi 2,5 roku), rozdwojenia się aby w jednym czasie usypiać mniejszego i grać w piłkę ze starszym... Nigdy nie przypuszczałam że bycie matką wymaga takiej kreatywności... I niech ktoś mi powie że matki siedzące w domu z dziećmi nie pracują
Ale poczytałam sobie tu kilka pamiętników mamusiek i trochę mnie pokrzepiło to co piszą... nie jestem osamotniona w walce z pociechami... Doszłam do wniosku że nie muszę być perfekcyjną mamą i mogę sobie czasami pozwolić na błędy i nie muszę mieć wyrzutów sumienia że zajmując się jednym zaniedbuje tego drugiego...
Od dziś postanawiam starać się tak planować czas by wygospodarować choć godzinkę dla siebie... owszem najpierw dzieci, potem ogarnianie domu (nie mogę mieć w domu bałaganu bo się nie mogę na niczym skupić jak widzę sterty porozrzucanych rzeczy - tak wiem przy dzieciach to trudne i pochłania dużo mojej energii, ale nie jestem w stanie nic na to poradzić. Dom musi być w miarę ogarnięty, kwiatki na stole a zabawki w miarę możliwości w pudełku. czy to już jest pedantyzm ???? ), potem ja, mąż, ogród i cała reszta mniej lub bardziej ważnych spraw....
Tak więc decyzja zapadła :)
Tymczasem kończę żeby nie zanudzać i pędzę robić obiadek dla starszego malucha i dla siebie :)))
Udanego wtorku życzę !