Dzisiejszy dzień dał mi nadzieję na to, że ból pleców minie i że wszystko wróci do normy. A to dlatego, że czułam się znacznie lepiej niż wczoraj. Nie ukrywam, przyjęłam to z ulgą, ale też dodałam sobie kalorii. Wczoraj pisałam że diety trzymałam się wzorowo, ale po napisaniu tego opędzlowałam kawałek sera i trochę orzechów. Myślę że potrzebuje tych dodatkowych kalorii żeby po prostu czuć się dobrze. Stanęłam też na wagę, z czystej ciekawości. Dziś było 94,45. Zobaczymy jak będzie jutro. Ale.. spadam. ❤
Dziś kolejna wizyta z Młodą u lekarza. Wszystko dobrze. Do tego przed szpitalem skoczyliśmy na drobne zakupy a ja zamówiłam sobie termometr do żywności. Zamierzam w tym roku na tłusty czwartek odpalić pączki z przepisu sugarlady z nadzieniem pistacjowym, słonym karmelem i kinder bueno. Tak, dobrze słyszycie - będzie obchodzony tłusty czwartek. Ale wcześniej niż w spodziewanym terminie, myślę że w niedzielę. Przyjeżdża brat męża z żoną i pewnie nas też wpadną odwiedzić, więc zamiast robić ciasto zrobię to na co mam ochotę aktualnie, a pistacjowe nadzienie śni mi się normalnie po nocach.
Podsumowanie dnia:
Na rowerze 41minut, 13,21km tempo 3.
Dieta porządnie, bez większych zastrzeżeń.