Dziś waga pokazała 93,5
Na pasku nie jest to równe 15kg, ale wiem, że zaczynałam na spokojnie od 110kg bo w moim picku grubości i taki moment był. No, ale nawet jeśli, brakuje mi 0,1kg więc to tyle, co nic.
Ostatnio mało mam czasu. Mało czasu dla siebie dokładniej. Młoda chodzi teraz później spać (20, czasem nawet po) więc chwila dla siebie i idę do łóżka. Nie zasypiam oczywiście odrazu bo czekam na męża, ale ten czas produktywnym z całą pewnością nie jest.
Sprawy z domem stabilnie, do przodu.
Przetrwałam jakoś tydzień na zupkach, jogurtach i innych papuszkach. Przez to vitaliowe gotowanie zapomniałam jakie dobre obiady potrafię gotować sama.
W piątek tydzień temu zdjęłam szwy, doktor powiedział że wygląda to dobrze. Jeśli chodzi o uszkodzony nerw, czucie w języku powinno wrócić za kilka tygodni lub miesięcy. Póki co, mija drugi tydzień a u mnie bez zmian, chociaż uczucie posiadania nieruchowej kluchy w gębie już minęło, jest lepiej, przestałam też się w język nieświadomie gryźć.
Post szybki i chaotyczny ale z Młodą na kolanach.
Aktualnie jesteśmy na etapie pakowania i wyjadania zawartości szafek i lodówek, więc przerzuciliśmy się na 4 posiłki dziennie, z czego obiad gotuję taki jak uważam żeby w dniu przeprowadzki za dużo się nie zmarnowało, bo nie wiem jak to będzie z lodówką (tak, jestem jedną z tych osób które mają jakieś dodatkowe puszki fasoli, mięcho czy inne rzeczy)
Marzy mi się amerykańska, podwójna, wielka lodówka, ale nie wiem jak będzie z funduszami i miejscem. Codziennie jak oglądam zdjęcia naszego przyszłego domu dochodzę do różnych, nowych wnisoków. Wczoraj doszłam do takiego, że nie jestem pewna czy kupowanie lodówki teraz to dobry pomysł, czy nie lepiej poczekać do momentu gdy będziemy urządzać kuchnie.
Dni mijają dość szybko. We wtorek zostanie dokładnie dwa tygodnie do odbioru kluczy.
Jestem zmęczona. Ale szczęśliwa. Ostatnio słabo u mnie też z motywacją. Nie wiem z czego to wynika skoro przed nami takie wielkie wydarzenie, takie zmiany. Może to one jakoś podświadomie mnie męczą, w końcu ja nie znoszę zmian. Chociaż tym razem mam dobre przeczucia.
Cały czas mam też takie myśli że pojechałabym do Polski, do brata, do rodziny. Jak my mieliśmy urlop pogoda wcale nie była wspaniała, a teraz, jak na złość, jest super wakacyjnie.
89 zbliża się wielkimi krokami. Oby tylko te kroki były faktycznie wielkie, bo ostatnio jakoś powoli wszystko idzie.
Kończę, bo syrena wyje na alarm.
Stay tuned!
Laura2014
23 sierpnia 2023, 13:28Jak się czujesz?
Laura2014
17 sierpnia 2023, 17:50Gratuluję moja kochana Bomba.😍