Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dawid i Rubens, czyli witaj Wiosno!!!

Jutro zważę się, ale już czuję porażkę totalną... Ile tym razem? 78 kg? 80 kg? Co ze mną jest nie tak, że nie potrafię zadbać o samą siebie? Że traktuję swoje ciało i zdrowie jak jeden wielki śmietnik i jem takie badziewie??? Coś okropnego... MUSZĘ (a nienawidzę tego wyrazu) coś zmienić, bo inaczej porażka! Przy okazji śmieciowego jedzenia - moje parametry krwi kompletnie się posypały, bo nie dość, że w wiecznym stresie i gonitwie z pracy do pracy, to jeszcze z takim odżywianiem i jedzeniem! I to tyle czasu już!!! W dodatku, tak zupełnie przy okazji, pomyślałam sobie, że chciałabym, żeby mój facet wyglądał tak, jakby sam Dawid go rzeźbił - dlaczego więc w drugą stronę to tak miałoby nie działać? Facet też by pewnie chciał, żebym wyszła spod dłuta Dawida, a ja co? Przypominam raczej piękności z płócien Rubensa... "Japie*dolę!!!" No po prostu dosyć i basta! Coś trzeba zrobić!

Kupiłam dzisiaj sobie pojemniczki na jedzenie do pracy - zestaw na jutro: pomelo o fioletowe winogrona - wiem, że mają dużo cukru, ale generalnie po tym jak odstawię słodycze, pieczywo, makarony i całą resztę, to niech chociaż owoce zostaną. Uważam, że powinnam też zadbać o zestaw witamin, mikro - i makroelementy, a winogrona zawierają fosfor, wapń, magnez, chlor, potas, cynk, miedź, żelazo i bor; działają dobrze na MÓZG (przyda mi się zarówno w sensie potocznym :D jak i dosłownym, z moimi schorzeniami neurologicznymi) ORAZ witaminę A i witaminy z grupy witamin B! (Gwoli ścisłości - to nie ja jestem taka mądra, tylko książki i Internet, którymi się właśnie posiłkuję ;)). Pomelo to z kolei totalny zastrzyk witaminy C, która pomaga wypłukiwać niedobrości z nerek! :)

No i proszę ile ładnych informacji na temat jedzonka. Zainspirował mnie też trochę film "Witaj W Klubie", kiedy Matthew McConaughey mówi o tym jakie trucizny daje się swojemu organizmowi i że ogólnie trzeba o niego dbać. Jasne - w filmie mówi to człowiek chory na AIDS, ale przecież dotyczy to w sumie każdego z nas. Nie chcę tutaj wyjść na płytką kretynkę, która w infantylny sposób zachwyca się głębokim filmem (bo film tak by the way jest NAPRAWDĘ DOBRY), ale siedząc wczoraj w kinie tak się nad tym zastanowiłam - dlaczego sama sobie to robię?

No to Kochane - na pohybel i DAJEMY RADĘ!

100% TERAZ!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.