Od miesiąca mieszkam z partnerem, który ma syna z małżeństwa, a ja jestem z córką z poprzedniego związku. Epizody kompulsywnego jedzenia już mi się zdarzały. Jest mi ciężko, mamy różne poglądy na wychowanie. Ja stawiam dzieciom granice i wymagam, a on uważa, że to tylko jeszcze dzieci. Zamieszkaliśmy razem po 2,5 roku związku. Są i inne sprawy, które nas różnią, np. on jest mega czuły i przytulasny, czasem porównuje go do nastolatków w tej kwestii, a ja jestem bardziej zachowawcza. Nie pamiętam o tym by go przytulać co chwilę. I w związku z tym słyszę od niego, że go nie kocham... Nie chce mi się już mu tłumaczyć, że to nie tak. Że ilość przytulania i mega duzo calusow to nie jest żaden wyznacznik w miłości. Zwłaszcza w naszym związku patchworkowym, gdzie trzeba w domu wszystko ogarnąć, gdzie jest 2 dzieci w wieku 4 i 5 lat, gdzie ja nadal chodzę do pracy mimo epidemii. Denerwuje mnie jazgot w domu, córka zrobiła się nerwowa, kiedy wracam z pracy to jakaś 2-3 godziny placz, jeczy, nic jej nie pasuje. Ciezko ją uspokoić.
Wczoraj on pojechał z synem do rodziców na noc, chciał dać mi odetchnąć, może trochę zdaje sobie sprawę że ja lubię więcej spokoju niż on, a ja zajadalam i wymiotowałam 4 razy.
On mi tłumaczy, że przy dwójce dzieci nie będzie spokoju,a ja pytam go czy to dzieci mają tu ostatnie zdanie do wyboru spędzania czasu, czy co jemy na kolację, czy My? Normalne, że nie wszystko nam pasuje czy dzieciom, ale on chyba boi się im sprzeciwić, boi się, że zapłaczą, czy obrażą...
Córka jest zupełnie inna, spokojniejsza. Może bawić się samodzielnie, a wyobraźni jej nie brakuje i nie przeszkadza jej 5 latek. Ja też odpoczywam w tej ciszy.
Rano na wadze 74 kg-na wadze mechanicznej.
Wcześniej ważyłam się na elektronicznej. Jeszcze nie zmieniał paska.
AnnaBella28
29 marca 2020, 22:33Życzę cierpliwości i wytrwałości. Wiem jak ciężko jest z małymi dziećmi i jeszcze jak się ma ataki obżarstwa. Ja mam dwójkę maluchów 2 lata i 3 lata. Napady obżarstwa odkąd pamiętam. Długo miałam wagę ok 60. Teraz przy wzroście 162cm mam 76kg i czuję się z tym strasznie. Plus oczywiście przy każdym niepowodzeniu np pokloceniu się z mężem albo jak dzieci są bardziej płaczliwe to mam ochotę iść do sklepu kupić 1 l Pepsi i dużą paczkę chipsów. Zjeść to wszystkim w 5min (potrafię tak) i wtedy frustracja znika. Najgorzej że mam też ochotę jeść i jeść jak coś mi się uda jak jestem w euforii. Tych chwil w czasie dnia jest coraz mniej. Na razie od dwóch tygodni udaje mi się trzymać ryży. Życzę też tobie. Utrzymania bestii w ryzach bo nigdy z tego się człowiek nie wyleczy (uznaje ta chorobę jak alkoholizm) ale mam nadzieję że będzie coraz mniej ataków obżarstwa że mina i tobie też tego życzę. Wtedy łatwiej znosić wspólne wychowywanie dzieci. Powodzenia
pavlinka1
30 marca 2020, 20:57Dzięki za słowa wsparcia. Wiem, że nie tylko ja tak mam. Aż strach ile kobiet się z tym zmaga
Berchen
29 marca 2020, 16:07ojojoj, to minie troche czasu zanim sie dotrzecie, pociesze ci moze tym ze kazdy tak ma, zycie na co dzien to te male rzeczy , ktore czasem wkurzaja, powodzenia.