Hmmm... wczoraj założyłam konto w banku w swoim mieście i obsługiwał mnie miły i przystojny chłopak. Onieśmielał mnie, jednak patrzyłam mu w oczy, częściej on odwracał wzrok niż ja. Wetdy nie myślałam, że tak te oczy i mały uśmiech zapamiętam... Nie wiedziałam wczoraj dlaczego tak język mi się plącze i nagle okazało się, że nie radzę sobie z komputerem w banku... ojej... Jak obiecał, przesłał mi sms-em swój numer jako przedstawiciela banku i emailem dokumenty bankowe. Powiedział "W razie jakichkolwiek problemów prosze pisać lub dzwonić" ;)
I dziś wieczorem znalazłam go na naszej klasie... Niestety tylko 1 zdjęcie mogę obejrzeć... I to on jak malowany, piękny. Ma 23 lata, wykształcony, wysoki brunet o brązowych oczach, mmm... To chyba małe zauroczenie :)
Mam ochotę na jakąś wspólną kawę, mały flirt. I mam też wyrzuty sumienia z tgo powodu, bo mam swego P. Też brunet, brązowe oczy, 23 lata, student, ale jest daleko, dziś brakuje mi go szczególnie. Brakuje mi mężczyzny. Mimo to wiem, że P. jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę go stracić ani skrzywdzić.
Ale z drugiej strony nie ufam mu w 100%... I tu pojawia się chęć małej zemsty, odegrania się na nim by poczuł to co ja. Dziś chociażby od 19 z minutami do chwili jak piszę (pewnie i dłużej będzie) jest dostępny na gg. Ma internet w tej cholernej Holandii, a tego obawiałam się przed jego wyjazdem. Mam uzasadnione podejrzenia, że może flirtować z innymi dziewczynami. Po pierwsze, będąc jeszcze w Polsce, pewnego razu sam powiedział niby od niechcenia (ale ja słyszałam i zapamiętałam, zabolało), że chciałby poszaleć jeszcze z seksem, z innymi kobietami (jestem jego pierwszą, on dla mnie nie był pierwszy). Po drugie, czaty! Był taki dzień, że przyjechał do mnie i wieczorem wszedł na czata, byłam obok niego przed komputerem, powiedział jaki ma nick zawsze, przy mnie klikał z paroma dziewczynami, ale pisał po chamsku i mówił, że tak zawsze (ciekawe... a mówił, że wszedł na czat pierwszy raz...) i zaraz kończył rozmowy prywatne. Na drugi dzień rano, on komputer na kolana i w łóżku klikał. Też czat. Cały dzień mówiłam, że mi się to nie podoba, że napewno nie pierwszy raz, żeby tego nie robił bo ja wiem co to znaczy - to óźniej są flirty, zdrady, itp. Nie ruszało go za bardzo to co mówię, bezradna i bez słowa wyszłam z pokoju. Przyszedł i obiecał, że nie będzie więcej wchodził na czata. To była niedziela, pojechał na noc do domu. A ja wieczorem weszłam na czata, znalazłam ten nick, zalogowałam sie jako "ona-twoja" i klikałam z nim. Wiem, że to był on, bo pisał fakty ze swego życia. Napisał też że jest wolny, podpuściłam go trochę i był zainteresowany spotkaniem choć słowo spotkanie nie padło. Pytał jakie pozycje lubię, pisał jakie on i że chciałby z kimś jeszcze spróbować, bo na razie tylko z jedną. Skończyłam, bo cała się trzęsłam, waliło mi serce i czułam się fatalnie. Na drugi dzień też pisaliśmy, podał więcej informacji o sobie.
Na kolejny dzień, wtorek,wyczuwał, że zachowuję się inaczej, że coś mnie męczy (zawsze to wyczuwa...). Powiedziałam o czacie siostrze, szeptałyśmy do siebie, o tym, mówiłam jej co czuję patrząc teraz na niego. Dała mi pomysł bym przez tego czata sprawdziła, czy on się umówi a potem na spotkanie pójść i wygarnąć mu wszystko w oczy. To nie był zły pomysł, jednak bałam się że go stracę, bardzo! Bo to mogło tak się skończyć.
Siostra też była zła na niego, że tak postępuje, wyniknęła między nimi gadka:
on- Co się dzieje? Bo pojadę do domu.
ona- Zawsze tak mówisz a nie robisz. Pokaż do czego jesteś zdolny.
on- Tak?
ona- Tak.
Słuchałam tego, byłam obok, a on wstał, ubrał się i wyszedł. Było przed 18, o 18:20 miał autobus do domu. Pisałam smsy, by przyszedł, bo niby co jest? Wyszedł bo siostra tak gadała? Nie pamiętam czy coś odpisywał. Ale wyszłam z domu i ja. Dworzec mam parę metrów od domu. Był tam. Podeszłam, patrzył się gdzieś daleko, było z 10 minut do autobusu, wiedziałam że jak się uprze to pojedzie i rozstaniemy się smutni w niedomówieniu. Pytał co mi jest dzisiaj, dlaczego tak się zachowuję? Nie łatwo było mi spojrzec mu w oczy, bo napływały mi łzy. Wachałam się jeszcze czy mu powiedzieć czy go jednak sprawdzić. Patrzył nadal gdzieś przed siebie. I powiedziałam, że w niedzielę coś mi obiecał. "No tak, pamiętam. I dotrzymałem słowa"-odpowiedział. Kłamał! Kłamał stojąc obok mnie pół metra, nie patrzył mi w oczy!! Płynęły mi łzy, nie zauważałam ludzi stojących obok, patrzyłam tylko na niego i słuchałam, jak się wypiera. Czułam się bezsilna, przytoczyłam fragmenty naszego czata... Spojrzał na mnie, zobaczył zapłakaną twarz, objął mnie i powiedział "Chodźmy do domu". W domu siedzieliśmy po ciemku w dużym pokoju, obejmował mnie, prawie godzinę milczeliśmy, ja płakałam, nie chiałam się odzywać, bo to nie ja powinnam wtedy zabrać głos. Powiedział wtedy, że mnie kocha, że przeprasza, że nie chce mnie stracić. Pytał czy go kocham. Odpowiedziałam, że tak, i że chyba zbyt mocno.
Pogodziliśmy się, zresztą nigdy długo się nie gniewamy, maxymalnie z godzinkę :) Jednak we mnie ten wątek wciąż istnieje. Znam jego hasła na nk, gg i pocztę. Stąd wiem co robi w necie w każdej chwili. Hasło ma wszędzie te same, takie same jakie wpisał, gdy pomagałam mu założyć pocztę, gdy dopiero poznawał internet. Wszedł na 3 portale randkowe, z jednego usunęłam mu konto, zanim zdążył uzupełnić dane. Ma konto w poralu ludzi pracujących w Holandii, tam ludzie podają swoje gg, może więc właśnie teraz siedzi klika z kilkoma znaleionymi tam. I co myślicie? Nie ufam mu w 100% ale to też najwspanialszy mężczyzna jakiego znam! A ten chłopak z banku... Poprostu tęsknię za bliskością mego P., za jego żartami, uśmiechem, zapachem... A ten tutaj wydaje się w tej chwili bardziej dostępny.... p.s. P. nadal siedzi na gg :(:(:(:( p.s. Z drugiej strony rzeczywistość to myśli nasze z przeszłości, to o czym myślimy staje się prawdą! urzeczywistnia się! Całe szczęście, że myśli pozytywne mają kilkanaście razy większą moc sprawczą niż negatywne :) A więc miłość moja i P. to najwspnialsza rzecz jaka nas spotkała, umacniamy ją z każdym dniem. Jesteśmy dla siebie oparciem, mamy zaufanie i się kochamy już na zawsze :):)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
dada222
6 czerwca 2009, 13:15bardzo ładne masz kobiece ciałko, ja mam taka budowę że nie znaju zbytnio gdzie talia a gdzie reszta, hehe, powodzenia życzę :*
Martha89
5 czerwca 2009, 23:24Oj ja też tak miałam rok temu.. byłam z chłopakiem prawie 3 lata, żyć bez niego nie mogłam kochałam bardzo mocno ale też potrafił kłamać mi w żywe oczy tak jak ten twój to zrobił :] zaczynało się niewinnie a ja wybaczałam co później przerodziło się w doszukiwanie się kłamstw w każdym zdaniu albo robienie ze mnie obłąkanej i wmawianiu mi, że mam np. halucynacje ;) Dlatego rozmawiaj z nim szczerze, bo jeśli się kochacie takie sytuacje nie mogą mieć miejsca! szczerość i zaufanie to fundament związku-bez tego wszystko prędzej czy później się rozleci. Wybacz mi ten monolog ale wspomnienia wróciły :P Życzę wam, żeby się układało i żeby miłość była silniejsza niż chęci 'przelotnego flirtu' bo warto o nią walczyć :)) pozdrawiam