Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
28.09.2010 Zauroczenie... to takie swędzenie serca
którego nie da się podrapać...


Właśnie... Moje życie to ostatnio ciągłe myśli o moim byłym ukochanym. Przepełniają mnie wspomnienia o tym co było. O dziwo pozytywne, staram się nie pamietać jak źle się skończyło, co wtedy miało miejsce.

Wciąż pamiętam takie drobne szczególiki które sprawiają, że moje serce się uśmiecha. Na wspomnienie... Ale jestem szczęśliwa i bardzo doceniam to, że mam w sobie wspomnienia, których NIKT mi nie odbierze. I chcę je pielęgnować. To nie grzech...

Może i mnie męczy, ale nie ma sposobu na zapomnienie. Ja nawet nie chcę zapominać, bo jestem przeszczęśliwa, że przeżyłam tą  ponad 2letnią Miłość!

Może znajdzie się tu jakaś Pani "psycholog", która napisze, że to nie dobrze dla mojej duszy, że się męczę. Ale to nie tak. Zapisuję to jako piękne i pouczające doświadczenie. Wiem, że warto porywać się na zauroczenie, bo tego co przeżyliśmy nikt nam nie odbierze.

 

Gdy dorastałam, miałam ok.13-14 lat wyobrażałam sobie, że wiek 19-stu lat jest najwspanialszym czasem dla człowieka... Już nie jest się dzieckiem, jest się pełnoletnim i można wszystko! I tak u mnie było :) Zakochałam się, zmieniłam się z dziewczynki w kobietę i tak zaczęłam siebie postrzegać i doceniać to w sobie :)

 

A wracająć do tematu Vitalii, to chciałam schudnąć dla Niego, na początku dzieliła Nas przepaść 30 kg....! Ale dziś wiem, że nie o to chodziło, nie moja waga i różnica między Nami była powodem złego. Bo schudłam, ale to nie było lekarstwem na niedomówienia, brak rozmów w 4 oczy, na wzajemne zaufanie. Trzeba chudnąć DLA SIEBIE!

 

Zauroczyłam się... Ech... i w jakimś stopniu to zauroczenie nadal we mnie jest. :*

 

A taką śliczną długonoga kobietą będę ja...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.