Może coś opiszę, a mianowicie gdy go poznałam miałam 13 lat zakochałam się w nim, myślałam że to takie szczeniackie zauroczenie, a nie miłość na (chyba) na całe moje życie. Wtedy byłam z chłopakiem i po jakimś czasie go rzucałam, po prostu bawiłam się uczuciami chłopaków, a jak widać teraz ja cierpię. Wiadomo facet nie przyzna się do swoich uczuć, niestety. Po 3 latach zaczęłam myśleć poważnie o życiu i wtedy zaczęło mi go brakować, zdałam sobie sprawę że go na prawdę kocham. Starałam się do niego wrócić ale bez większych skutków, niestety. Spotykaliśmy się parę razy, ale on potem wyjechał do wojska do Szczecina, nadal tam jest bo poszedł na zawodowego żołnierza. Nie dawno zaczęliśmy znowu ze sobą pisać, nawet zaproponowałam że do niego przyjadę, on się zgodził, nawet żebym przyjechała ze synkiem bo z chęcią go pozna, ponieważ twierdzi że Piotrki to superowi faceci, mój syn jak i on mają tak na imię. Ale od tygodnia on milczy a mi się takie coś śni że aż mi się płakać chce jak o tym pomyślę, dlaczego ja tak cierpię. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa właśnie z nim? Byłabym nawet wstanie przeprowadzić się do niego do Szczecina, ale tylko żeby być z nim, oczywiście we trójkę. Myślę że bylibyśmy szczęśliwi. Dlatego kocham i cierpię. :'(
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.