Kochani!
Wracam po przerwie, w trakcie której miałam zarówno wzloty, jak i upadki. Kolejny upadek przybił mnie na tyle, że powiedziałam sobie "dość!". Nie poddałam się. Choć niektórzy zapewne uznają, że poszłam na łatwiznę. Stanęłam przed ciężką decyzją i wybrałam oddać swoje zdrowie, a właściwie nawet dalsze życie, osobom, które w sposób medyczny pomogły mi zrobić ogromny krok do zdrowej, szczupłej sylwetki.
Poddałam się operacji - rękawowej resekcji żołądka. Dla osób nie zaznajomionych z tematem - pan doktor zrobił laparoskopowo kilka dziur w brzuchu i wyciął mi sporą część żołądka. Jakieś 3/4. Teraz, jestem kilka dni po zabiegu i choć nadal czuję się obolała, to już widać, że kilogramy lecą w dół.
Czeka mnie wiele miesięcy dbania o dobrą dietę. A później całe życie utrzymywania zdrowych nawyków. Taka operacja dużo pomaga, ale w zamian wymaga ogromnego poświęcenia i samozaparcia. Słyszałam, że osoby, które chcą wrócić do starych nawyków, po prostu ponoszą porażkę, a co gorsza sprawiają sobie istne zagrożenie, jak o stan zdrowia chodzi. Ja należę jednak to tej grzecznej grupy i ściśle się zaleceń trzymam.
Tak więc, teraz jem mało i są to głównie chude produkty mleczne, by nie tracić mięśni. Piję wodę i słabe herbatki. Dopiero niedługo dołączą do diety zupki i następnie bardziej stały pokarm, oczywiście również odpowiedni, gdyż żołądek musi na nowo się dostosować do działania w nowych warunkach. Głodu nie czuję, co więcej, mam wręcz trudności w zjedzeniu wymaganych ilości jedzenia na dzień. Ze względu na to, że wszystko jest świeże muszę jeść bardzo powoli i bardzo małymi kęsami, równie małych porcyjek. Czuję się cały czas pełna, choć jedzenie jakie spożywam mogłoby się spokojnie zmieścić na jednym talerzu.
Dokładniej, spożywam 2 litry płynów dziennie. Jeden litr to woda i herbata. Drugi to produkty mleczne - mleko, mleko sojowe, jogurt naturalny, mleczny drink proteinowy. Czyli zaledwie 4 szklanki mleko-pochodnych posiłków. Wydaje się mało treściwe, ale z wielkością żołądka jaką teraz mam, mówiąc szczerze, jest tego DUŻO! Na prawdę bardzo dużo. Z czasem będzie tego nieco więcej i nie mogę sobie tego teraz wyobrazić, bo jak rano zaczynam pić i jeść, to już się zastanawiam, czy zdążę to wszystko przejeść i przepić w ciągu dnia.
Z mniej przyjemnych spraw, owszem booooli. Nie jest jakoś bardzo źle, najgorsze były 3 pierwsze dni po zabiegu. Wtedy było paskudnie, ledwo mogłam się obrócić na łóżku i przechodziły mi przez głowę myśli "czy aby na pewno dobrze zdecydowałam?", "czy nie popełniłam błędu?", "nie skrzywdziłam się tą operacją?". Jednak teraz, gdy ból mija a efekty są już widoczne, mimo, że minął niecały tydzień... Wiem, że wszystko będzie dobrze i że osiągnę swój cel, bo ludzie, którym zaufałam i powierzyłam swe zdrowie i bezpieczeństwo, zrobili to co było najlepsze dla mnie i nadal mają mnie pod opieką. Aż do momentu ustabilizowania wagi mam być pod opieką dietetyka, psychologa i w razie jakichkolwiek niechcianych efektów ubocznych - również pod opieką chirurga, z którym tak, jak z resztą zespołu, mam się widywać regularnie.
Wierzę, że tym razem dam radę, bo Oni mi to wszystko ułatwili. Jednak odpowiedzialność nadal jest moja własna, bo to ja decyduję, czy nie zaprzepaszczę efektów operacji i na nowo nie rozepcham pomniejszonego żołądka.
Piszę tu o tym, gdyż czuję się, jak jakaś super-odważna-kobieta! Wzięłam się za siebie może i rygorystycznie, ale dość, znaczy dość. 15 lat prób chudnięcia i ciągłe porażki, jedyne co robiły, to wprowadzały mnie w nawracające dołki. Traciłam już wiarę w to, że kiedykolwiek schudnę i będę się sobie podobać. Teraz odzyskałam tą wiarę i walczę o efekty.
Jeżeli ktoś przeszedł kiedyś podobny zabieg, lub zna kogoś, kto to zrobił, to chętnie przeczytam w komentarzach o Waszych doświadczeniach. Jeśli zaś ktoś ma pytania, to chętnie na nie odpowiem.
Życzę Wszystkim świetnych wyników w walce o lepszą wersję siebie! Uważam, że nie ważne, czy osiągniemy to samo, czy ze specjalistyczną pomocą. W obu przypadkach wymaga to od nas ogromnej siły woli i odwagi, bo nie jest łatwo zmienić swoje życie po latach odnoszenia porażek.
Pozdrawiam ciepło! ;*
Alicja19900
10 grudnia 2019, 09:37Oj jak ja bym chciała tą operację... Ale mam za małe BMI a lekarz bariatra wyjechał mi z tekstem teraz schudnie pani połowę a w ciąży druga i po co się ciąć... Popukalam się w głowę bo jak żyje nie słyszałam o kobiecie która dzięki ciąży wyszła z otyłości pomijając że powiedziałam że nie chce mieć dzieci (powiedział że mam.nie kombinować jak koń pod górę). Byłam na tzw "edukacji" u pani Teresy 2 razy i więcej się nie pojawiłam. A operacje by pass ma mój kuzyn. Schudł jakieś 40kg jeszcze mu zostało troszkę może z 10 kg ale nie wiem czy o to walczy. Pół roku rozzalał się nad sobą a teraz je co chce ale w malutkich ilościach bo go boli. Nie mam szansy na operację... Musiałabym sama za nią zapłacić. Dowiadywałam się to jest 12 do 18 tysięcy. Szkoda mi kasy.
Patience89
10 grudnia 2019, 11:09Faktycznie, trzeba mieć wysokie BMI żeby się zaklasyfikować. Ja w dodatku naszemu NFZ nie ufam i nie dałabym im się ciąć... więc zapłaciłam prywatnie i owszem, jest drogo. Jednak w pakiecie miałam zarówno operację, hospitalizację, jak i nadal mam teraz wizyty i konsultacje aż do stabilizacji wagi. Jeśli na prawdę Czujesz taką potrzebę, to odkładaj pomału (dzięki temu nie odczujesz, że nagle straciłaś tak dużo gotówki), ale konsekwentnie trochę pieniędzy i za rok, czy dwa, śmiało! Mimo bólu, czuję satysfakcję. A twojemu kuzynowi się nie dziwię. Faktycznie boli, jak zjem więcej niż określoną ilość jedzenia. A to póki co same pół pitne i pitne produkty! Mimo wszystko gratulacje dla niego, za odwagę i konsekwencję po! A Tobie życzę, żebyś mogła sobie pozwolić na operację, bo każdy zasługuje na szczęście. Pozdrawiam, kochana! ;*
Alicja19900
10 grudnia 2019, 23:41Myślę że jej nie zrobię już nigdy. Mam ogromny, stary dom do remontu kapitalnego a to co mi w ciele najbardziej przeszkadzało odessałam... To też był spory wydatek choć "po znajomości". Resztę poprostu trzeba schudnąć. Będę bardzo zadowolona z 10 czy 15 w nadchodzącym roku... Dam radę. A kuzyn tak się ze sobą pieścił że głowa mała😂 był załamany że nie może jeść zamiast się cieszyć chudnięciem.
Patience89
11 grudnia 2019, 18:58To faktycznie. Życzę powodzenia z remontem i chudnięciem. 10-15 kg na pewno Ci się uda :) U mnie to po prostu samo by nie wyszło tak łatwo. A każdy inaczej podchodzi do swoich możliwości "po". Ja też miewam myśli, że zjadłabym coś..., ale nie dominują nad szczęściem w kwestii faktu, że chudnę i nie czuję potrzeby ciągłego podjadania :) Pozdrowienia ;*
Berchen
10 grudnia 2019, 06:30doskonale rozuiem twoja decyzje, sama bujam sie w ta i spowrotem i nic z tego nie wychodzi od jakichs 10 lat. Na operacje sama bym sie jednak nie zdecydowala, raz ze waga jeszcze ponizej stowki, drugie znam kilka przypadkow , ktore nie zachecaja, czasem dochodzi do bardzo przykrych powiklan. Dlatego zycze tobie by wszystko poszlo ksiazkowo, idealnie tak jak powinno, pilnuj wszystkiego i powodzenia:)
Patience89
10 grudnia 2019, 11:12Dziękuję serdecznie! Rozumiem ten strach, bo sama miałam kilka takich myśli, właśnie odnośnie komplikacji. Jednak na razie wszystko jest w 100% w porządku i wierzę, że tak będzie, tak długo, jak będę się trzymać zaleceń. Życzę Tobie powodzenia w osiągnięciu Twojego celu. Buziaki! ;*
Julka19602
10 grudnia 2019, 04:46Powodzenia w osiagnieciu wymarzonego celu oraz duzo zdrowka.
Patience89
10 grudnia 2019, 11:12Dziękuję! Wzajemnie, wszystkiego dobrego! :)