Co do jedzenia to bylo super bo bylismy na suhi wiec w sumie dietetecznie :) tylko ten alkohol.
a wczoraj typowo niedzielnie - na sniadanko paroweczka, na obiad rosolek, na drugie pieczone udko z mizeria, na kolacje serek twarogowy. Miedzy posilkami nic jakos nie mialam ochoty.
Pouczylam sie francuskiego bo w koncu chcialabym sie nauczyc :) a ucze sie juz jakis czas.
CHCIEC TO MOC! :)
milego tygodnia wszystkim!!!
p.s. jutro ide na silownie z siostra a dzis sama chyba sie przejde :)
vita69
26 sierpnia 2013, 13:26ja z francuskiego zaliczyłam tylko parę lekcji:) jako dodatkowy wolę chyba włoski.......... a sushi kocham!!! i dała bym się za nie porżnąć:))))
BrainsEater
26 sierpnia 2013, 12:56mizeria...oj ale bym sobie zjadla takiej chlodnej do obiadu.. :) a co do alkoholu to glowny wrog diety. Ja sie nie moge opanowac jak widze truskawkowe cidery,zawsze pije jednego i mam wyrzuty sumienia..... wazne zeby nie zjesc calej lodowki jak glod przywali po %.zycze powodzenia i pozdrawiam!