Param, param, param pam, pam pam, pam, param pam, pam, prararar..... pam!!!!! (na melodię z Różowej Pantery, mniej więcej)
Wchodzę dzis nieoficjalnie na wagę, a tu 70-tka jak dzwon!!!!! Musiałam zapisać na pasku. Najpierw kombinowałam, że przez święta odrobię, to po co, potem żal pisać, że utyłam i
WŁAŚNIE o to chodzi, żeby głupio było pisać, że utyłam. No!!!!
Montignac działa o dziwo :)))) I wcale nie męczy. Dla mnie jest przyjazny. I nie przestrzegam go tak bardzo ściśle, ale chyba jak już wylezę z domu po chorobie, to kupię produkty bardziej dokładnie wg Montignaka np. twarożek 0% tłuszczu, a nie ten 3%. Taki 0% tłuszczu jest suchy, to do niego jogurt 0% tłuszczu na śniadanka białkowo-węglowodanowe, twarożki z warzywami plus pełnoziarnisty chleb BEZ SMAROWANIA. I zioła włoskie z młynka Kotanyi.
Choruję dalej, korzystajcie za mnie z ładnej pogody i powietrza. Płakać mi się chce, gdy pomyślę ile tracę, a tak czekałam, jak wszyscy na wiosnę. Trudno.
Lecę czytać wasze pamiętniki!!!!!!
elik7
10 kwietnia 2009, 20:53<img src='http://img12.imageshack.us/img12/6112/image001dum.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>
agema4
9 kwietnia 2009, 18:41każda z nas szuka jak najlepszego pozbycia się tych tak bardzo wypracowanych nadmiernych kilogramów...lecz się słoneczko, bo szkoda wiosenki na choroby. Zdrowych, radosnych i dietkowych Świąt Ci zyczę:)) <img src="http://pu.i.wp.pl/?k=MzQxMTU5MTUsNjQyNjcw&f=wiel.jpg">
bluebutterfly6
9 kwietnia 2009, 13:45oby więcej takich straconych ;)