zostałam zaskoczona! Obiad przyjechał do mnie wraz z byłą teściową i byłym szwagrem. Nie mojej roboty, a więc nie tak kaloryczny jakbym sobie tego życzyła. Do tego duży pojemnik cytrynowego sorbetu. Ale jak odmówić chorej teściowej i szwagrowi, który chciał ją posadzić na jakiś czas w moim ogródku. Przyjęłam gości z całym dobrodziejstwem inwentarza czyli pieczonym kurczakiem, kaszą gryczaną, sałatą i maślanką no i z lodami. Sama postawiłam jedynie wodę i kawę :-)))
Zjadłam, wypiłam i waga ani drgnęła ... dzieki Ci Panie za to :-))))