W sobotę byłam na panieńskim koleżanki. Nie muszę chyba dodać, że już dawno się tak nie nażarłam. Wczoraj leczyłam lekkiego (na szczęście) kaca, więc zjadłam niedozwolone bułki i spotkałam się z koleżankami z liceum, co skończyło się wielką porażką w postaci zamówienia i skonsumowania musu czekoladowego z syropem wiśniowym.
Dzisiaj rano się jednak ogarnęłam. Teraz jestem w pracy, mam dwa jogurty, a jak wrócę do domu, to zjem sobie kurczaka z herbaty. Z ogórkiem kiszonym.
Za trzy tygodnie Paryż, chciałabym schudnąć jeszcze ze dwa kilo do tego czasu.