Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga wróciła prawie do paskowej, ale dziś mnie
przywalił ciężar smutku...O odchudzaniu.


Nie pisałam, bo głupio mi było, ale po tych ciasteczkach na szkoleniu moja waga wzrosła do 87,3 kg...Od piątku piję systematycznie moje herbaty, od niedzieli nie jem słodyczy i postanowiłam, że nie będę się raczyć piwem, ani żadnym innym alkoholem.
Dziś waga pokazała 85,8.

Czasem widziałam, że moje jedzenie i piwko, to sposób na smutek, stres, zmęczenie, bezsilność. Postanowiłam zapanować nad tym! Jest to bardzo trudne, ale pomagają PYTANIA POMOCNICZE:
1. Czy NAPRAWDĘ teraz jestem głodna? Czy tylko chcę się zrelaksować, albo poczuć lepiej mając coś w gębie?
2. Czy jak zjem, to poczuję się lepiej? Czy wolę się czuć lepiej przez chwilę, a potem czuć do siebie żal i obrzydzenie, że nie mam woli, że przegrywam, wstydzić się, że jestem najgrubsza z towarzystwa?
3. Czy mogę zrobić coś ZAMIAST jedzenia? Obejrzeć film, poczytać, iść na szybki spacer?
Ruch wyzwala "hormony szczęścia"
4. Obiecałam sobie, że na razie nie będę jadła rzeczy, które mi szkodzą. Ponieważ byłam żoną alkoholika, to dużo wiem na temat nałogów. Zastosuję hasło alkoholików: "dziś nie zjem słodyczy i dziwnych zapychaczy, a jutro będzie jutro i nie będę o tym myśleć dziś, postanowię jutro, czy - dziś nie zjem słodyczy"...

Teraz pracuję nad swoją psychiką. Bo nie wystarczy wiedzieć, trzeba stosować tę wiedzę.
I to jest moje ostatnie hasło wewnętrzne:-)

A dziś właśnie mam kuszenie potworne. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: dokładnie widzę i rozumiem cały cykl objadania - jest mi smutno, jestem bezradna, jestem niewinna, ktoś mnie krzywdzi, "zasłużyłam na nagrodę" ! Polecę zjeść krówkę z szafki (są dla dzieci, które mogą przyjść po cukierki). A za chwilę pojawia się refleksja: 
CZY NAPRAWDĘ DAM SIĘ ZŁAMAĆ, CZY STRACĘ RESZTKĘ WIARY W SIEBIE? PRZECIEŻ POTEM BĘDZIE MI JESZCZE BARDZIEJ SMUTNO!
Kiedyś potrafiłam karać się obżarstwem za obżarstwo! Naprawdę...

A jest mi potwornie źle, bo mamy kłopot z mieszkaniem, które jest mieszkaniem mojego obecnego męża, a kiedyś mieszkał w nim ze swoją byłą żoną. Ona wyjechała do Anglii, przez 3 lata nie przyjeżdżała i nie zapraszała, ani syna, ani męża i doszło do rozwodu. Pani miała jakiegoś faceta w Londynie i zadeklarowała, że do Polski już nigdy nie wróci. Mój mąż wtedy nie wiedział, że ona ma kogoś, a ona ponieważ chciała przyjechać z tym facetem na ślub syna, zabroniła synowi mówić o ślubie swojemu ojcu! Ślub odbył się wtedy, kiedy mój mąż był z młodzieżą na obozie. Potem systematycznie psuła relacje między ojcem i synem. Syn zamieszkał z żoną i jej córeczką, a potem swoim małym synkiem w mieszkaniu ojca, w jednym z dwóch pokoi. Zachowywał się skandalicznie, nie płacił, korzystał z internetu, telefonu i mediów. Awanturował się. Kiedyś pod nieobecność ojca rozbił zamknięte drzwi do pokoju ojca jakimś narzędziem, bo chciał dostać się do komputera. Potem został pobity przez miejscowych huliganów, przestraszył się i wyprowadził się z żoną i dziećmi do swojej teściowej.
Mój mąż, a jego ojciec odetchnął z ulgą. Ale go nie wymeldował.
Mieszkał już rok sam, kiedy poznał mnie. Był również rok po rozwodzie. Ja kilka miesięcy po swoim...
Nasze zauroczenie było wzajemne,  z tym że jego emocje szybciej i gwałtowniej się objawiły: po dwóch tygodniach poprosił mnie o rękę! Ja się bałam. Zaczynał się czerwiec i słodkie lato...
Dla grubasek: ważyłam wtedy 87,7 kg ;-)
Potem pomału zaufałam mu. Byliśmy tacy szczęśliwi.
Pojechaliśmy w sierpniu na wakacje do Rzymu, do mojej mamy - wróciliśmy we trójkę:-)
We wrześniu zorientowałam się, że jestem w ciąży.
W październiku mój narzeczony napisał do swojej byłej żony, że chce uregulować kwestię mieszkania kwaterunkowego, w którym mieszkali i ponieważ ona nie chce wracać, to on ją chce spłacić. Zaproponował warunki. Bez odzewu. W Boże Narodzenie poinformował ją przy okazji składania życzeń, że ożenił się (ślub był w grudniu) i że spodziewa się dziecka.
Zapytała go, czy jest szczęśliwy.
Pytanie o mieszkanie zbyła. Mój mąż jej nigdy przez 5 lat nie wymeldował....
My w międzyczasie remontowaliśmy to zdewastowane przez syna i zalanie ze strychu mieszkanie. To było jak melina. Ciemne, obdarte, kolory granat i zjadliwa zieleń w kuchni, łącznie z sufitem. Poszły wszystkie pieniądze. W lutym kończył się remont, nie mogliśmy tam spać, bo były cyklinowane podłogi i lakierowane, a wtedy przyjechała była żona i powiedziała, że ona TU wraca, bo nie ma gdzie iść.
Następnego dnia wyłamała nam zamki, sprowadziła syna z rodziną i od tej pory zaczęła się gehenna! Policja, sądy, urzędy, oszczerstwa.
Po czym spokojnie wróciła do Anglii i zamykała swoje sprawy do grudnia. 
Wtedy naprawdę wróciła.
Miesiąc później wyrzuciła z domu synową z jej córeczką. 
Od tamtej pory uniemożliwiali spotykanie się matki z synem, którego "zajęli", bo muszą mieć małe dziecko dla policji. Motywowali to tym, że mały potem jest nerwowy.
Nie ma już rodziny córeczka, synek, żona syna, za to syn ma mamusię.
Bo mamusia jest wspaniałą manipulatorką i wchodząc w rolę biednej ofiary, której trzeba pomóc - stalową ręką kieruje wszystkim i wszystkimi, by było tak, jak ona chce.
Nie płacą za media. Naciągnęli przez zimę grzejnikami prąd na 3500, a po odłączeniu podpięli się na lewo, kradnąc. Umowa jest na mojego męża, więc to my jesteśmy ścigani. 
Mój mąż prawomocnym wyrokiem sądowym został głównym najemcą tego mieszkania, po podziale majątku, ale do środka nie możemy wejść, bo oni zmieniają zamki i wzywają policję, kłamiąc, że jesteśmy agresywni. Policja ma już dość.
Urząd przewlekał sprawę podpisania nowej umowy najmu, teraz pomimo wcześniejszych deklaracji, że mąż może wykupić to mieszkanie, dostaliśmy pismo, w którym bez podania powodu odmawiają.
To jest horror.
Bezprawie i świństwo!
A my chcemy wykupić, żeby sprzedać i podzielić jakoś, bo nie ma innego wyjścia!
Ona w ogóle nie chce rozmawiać, ucieka aż się kurzy, jak wychodzą razem z sądu...
W nowym roku wchodzą w życie nowe przepisy.
My wynajmujemy mieszkanie, bo nie mamy gdzie mieszkać. 
I mnie tak się chce jeść, że coś okropnego!
Ale wiem, że to moja głowa chce jeść...

Na koniec dobra wiadomość:
Możesz spróbować ekskluzywnych, pysznych herbat w cenie 0,99 zł!
I przypominam, że u nas koszt przesyłki to 4,90 do kwoty 25,99,
powyżej już tylko 2,90, a od 40 zł przesyłka jest gratis!
ZAPRASZAM!


  • gosiak720

    gosiak720

    2 listopada 2012, 10:07

    Serdecznie Ci współczuję... trzymaj się!! Z tym adwokatem to pewnie racja

  • ToJaMajka

    ToJaMajka

    1 listopada 2012, 08:25

    Uporządkowałaś sobie ogląd sprawy? Mo, zostaw energię na rozwój wszystkich sfer, a reszta się wtedy ułoży. Zobaczysz! Po moim kanale życiowym wiem jedno. Liczy się tu i teraz. Ewentualnie można podjąć działania na przyszłość. Nie ma co rozdrapywać ran, bo całe zło się na nowo rozprzestrzenia i nas ogarnia. Po co? Mama mojego eksa zaczęła się ze mną kontaktować jakieś pół roku temu i zaczęło mi się babrać w życiu. Postanowiałm o nich nie deliberować, choć gdyby tak spłacili wszelkie zobowiązania wobec nas, byłoby tego z jakieś ... sama nie wiem . Wolę nie liczyć, w 1997 roku bez odsetek dług wynosił 47 tysięcy. Stale się powiększał I rośnie do dziś. Comiesięczna zaległość to pięćsetka do millenium, a po tym czasie dwieście pięćdziesiąt zyla i odetki od rosnącego długu. Komornik nie widzi znamion złej woli, bo dluzżnik przynosi po 50 zł miesięcznie. Więcej podobno nie jest w stanie. Starczy, bo znów się wprowadzam w niezbyt pozytywny dla mnie stan. Przeżyliśmy i mamy się zdrowo, dobrze, choć ja ostatnio tłusto. Mówią mi, że schudłam, ale ja nie czuję tego. Zatem moja Kochana Mo, żyjmy tym co dziś i rozkoszujmy się maleńkimi bodaj, ale zawsze radościami. I ułoży się. Nie ma innej opcji!!! M.

  • lovelycaroline17

    lovelycaroline17

    31 października 2012, 22:35

    Ło Boże. Co za głupi babsztyl z tej głupiej żony. Bez kitu - zmień prawnika albo znajdź prawnika on line. Straszna sytuacja :C

  • MARCELAAAA

    MARCELAAAA

    31 października 2012, 20:03

    Zmieńcie adwokata jak dla mnie to on się dopiero uczy :)A posiłków było pięć ale każdy talerz jak dla dwóch :)

  • MARCELAAAA

    MARCELAAAA

    31 października 2012, 19:39

    Dość chaotycznie napisane ,z pewnością zrozumiałe dla Ciebie :)Proponuje Ci wyłożyć pieniądze na dobrego adwokata bo sytuacja według prawa jest prosta jak drut ,tyle że nie potraficie zebrać wszystkiego do kupy a sądzicie się o każdą rzecz z osobna :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.