po 5 dniach zycia wirtualnego i totalnej załamki , chyba powoli odżywam.
No bo po pierwsze :
- po raz kolejny udowodniłam sobie , że rygor to nie dla mnie . To znaczy jak sama sobie cos narzucę to ok , ale jak muszę sie dostosować to moje psyche rękami i nogami sie broni. Robi podchody, oszukuje mnie . No tak się czuje jak by we mnie 2 osoby były oprócz mnie. Jedna rozsądna , poukładana, wiedząca co , jak i kiedy, a druga szalona , robiąca wszystko na przekór , wyłamująca się ze wszystkich mozliwych schematów. Na kreskówkach Disneja to pokazuja to tak , że na jednym ramieniu siedzi aniołek a na drugim diabełek, No tak się czuję ,
I momentami to tak mnie męczą te przepychanki między nimi , że po prostu nic nie robię i osuwam sie w życie wirtualne. książki , komputer. Masakra.
PO co to wszystko pisze , ano własnie . Mam prawie miesiąc dietę Vitaliii, złego słowa nie moge powiedziec , ale.........................
No własnie to jest rygor odgórnie narzucony i powoli zaczynam sie wkurzać, a jak sie okazało , że po jednym kilogramie w dół , zaraz mam 2 w górę to już zupełnie mi się odniechciało.
- po drugie dotarło do mnie ,że święta tuż tuż, a ja musze wszystko sama bo dzieci nie ma
Przyjada posiedza 2 dni , to będą chciały odpocząć od tej harówy , jaką mają na codzien.
- a po trzecie to tak mnie łamie na zmianę pogody ,że musze coś zacząć robić ,żeby nie zwariować
no to tyle , jesli chodzi o mój powrót do realu.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
sezamek68
27 marca 2009, 10:54i o to chodzi! nie dla wszystkich ryzy i rygory.Eksperymentuj i badaj .I baw się tym(wiem,wiem nie zawsze jest zabawnie)ale jakie mamy inne wyjście?????Trzeba schudnąć i nie ma to tamto.Jak nie kijem go to pałką.Pomęczymy się choćby nie wiem jak długo miało to trwać ,ale znajdziemy sposób! Będę obok tak długo jak będziesz chciała.I później też ;-)))
DagusiaS
27 marca 2009, 09:49ja nie wytrzymałabym na takiej diecie z gotowym menu nawet tygodnia. Więc i tak jesteś wytrwała, zwłaszcza w porównaniu ze mną ;-) A do świąt najlepiej podejść na spokojnie - ja nie mam zamiaru urządzać w tym roku żadnych nasiadów przy jęczących stołach. Zamiast tego może jakiś wyjazd, spcer czy inne atrakcje. Pozdrawiam.
Hejho
27 marca 2009, 09:30zawsze trzeba kiedyś wrocic...