Rany boskie jutro mam urodziny . Takie podobno symboliczne i od jutra bedę po sześćdziesiątce.
Nie mam zamiaru robić podsumowania. Czuję sie na 30 . Temperament mam też jak trzydziestka o czym może zaświadczyc mój Skarb. Nic dziwnego zresztą, bo kobiety w mojej rodzinie długowieczne bardzo są . I do setki nie tracą kontaktu z rozumem i radzą sobie całkiem nieżle fizycznie. Czyli właściwie przdemną ta druga , znacznie lepsza częśc życia. Ale żeby bayła super to MUSZĘ schudnąc przynajmniej o człowieka . Pal licho "zwisy" . Już się ich nie boję.
Waga w dół. i kropka.
No a wczoraj po kolacji zaliczyłam pół szkalnki soku z marchwi co go sama sobie zrobiłam
Dzisiaj na śniadanie :
Postawiłąm michę i ; 200 g pomidora, 100 g sałaty 120 g ogórka 200 g jogurtu 70 g otrąb owsianych. posolić ciut wymieszać.
Razem to prawie 700 g ale.................zjadłam mniej niż połowę , resztę do pudełaczka i do pracy ze sobą . No pół szkalnki soku do buteleczki po bobofruicie i też ze sobą zabrałam . Dzisiaj rano wypiłam tylko jeden kubek herbaty.
Ale za to przed śniadaniem jak nigdy wrąbałam poł wafelka Grzesiek co sie pętał po blacie w kuchni na talerzyku, No jak go zobaczyłam to MUSIAŁAM go zjeść.