Przejrzałam wpisy do tyłu i wyszło mi , że jestem Mistrzem świata w tłumaczeniu samej siebie
I nawet to logicznie wygląda. Każde swoje potknięcie , niezrobienie czegoś potrafię wyjaśnić, wytłumaczyć , przekonać samą siebie,że tak właśnie miało być.
No po prostu rewelka.
Ale teraz to już nie będę niczego tłumaczyć. Po prostu mam cel - 80 kg i tak jak Sezamek , bez względu na okoliczności , problemy , załamki , mam dążyć.
Bo jak pokazuje historia - wszystko można osiągnąć jeśli jest się wystarczająco konsekwentnym. Cały problem bardzo wielu osób - i mój też - polega na tym że coś zaczynamy , zaczyna się cos dziać , to się zostawia by sie samo działo .No i umiera śmiercią naturalna, rozmywa sie a my , wielce rozgoryczeniu mówimy o pechu. o braku szczęścia , ale nikt głośno sie nie przyzna do "olewki" .
Ja sie przyznaję ( kurde to tez rodzaj wymówki , tyle że na zapas) - moją wielka wadą jest to ,że zostawiam coś zaczęte - nie kończę. A jak czuje przymus to po "ptokach" . Już na pewno tego nie zrobię.
Więc ustalam raz na zawsze - chcę - nie muszę.
i zobaczę co wyjdzie.
Cały czas powtarzam sobie - nie jestem tak całkiem do bani - wiele rzeczy zrobiłam i z papierosami mi wyszło.
No i mąż mi będzie pomagał. Obiecał
Nie wiem jak z dietą , ale jeśli chodzi o ćwiczenie to na pewno. Sam musi zrzucić jakieś 15 kg bo już czuje ,że mu za ciężko.A jak wszem i wobec wiadomo znacznie łatwiej jest kogoś pilnować niż siebie. Tak było z papierosami to może i teraz będzie ok
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
barbara.nowowiejska
2 stycznia 2011, 12:43Wiesz, jak już zrzucisz trochę wagi, tak że inni już zaczna zauważać, to włączy ci się pozytywny dopalacz... Wiem to z doświadczenia. A na mnie działało jeszce, że każdy kolejny kg odkładałam sobie do skrzynki w postaci np. kg cukru i podnosiłam co jakiś czas. Jaką czułam ulgę, że o tyle mniej muszę dźwigać na sobie... Pozdrowionka i wytrwałości
bebarba
2 stycznia 2011, 12:03Ja też jakos uważam się za bardzo zdolną do tłumaczenia swoich kiepskich poczynań, więc nie jesteś osamotniona:). Ale damy radę!
Monique91
2 stycznia 2011, 10:28Powodzenoia i wytrwalosci zycze!!:)
iZaCzArOwAnYmOtYlEki
2 stycznia 2011, 10:24spełnienia marzeń postanowień i celów ! :)