To wszystko przez przed weselny szał.
W środę miałam dzień zajmowania się dziećmi brata mojego lubego, w czwartek praca, zakupy (bo przecież ciągle czegoś brakuje!?), robienie paznokci. W piątek to już w ogóle masakra - jeszcze prasowanie, szykowanie się, pakowanie. A w sobotę od rana fryzjer, kosmetyczne i 2,5h w aucie.. :>
Ale.. impreza była przednia, tańce, hulańce i... obżarstwo :p
Wróciliśmy w poniedziałek wieczorem, wymęczeni, przejedzeni i przepici (ciii!). Jednak powrót do diety i ćwiczeń dopiero od środy, bo we wtorek jeszcze świętowanie moich urodzin :>
..No to wracamy :)
Środa.
Śniadanie: pomidor i ogórek kiszony + kromka just fit 100
II Śniadanie: ziemniak zasmażany 140
Obiad: makaron ze szpinakiem i 2 małe nuggetsy 400
Podwieczorek: -
Kolacja: biały ser półtłusty z cebulką, szczypiorkiem i ogórkiem kiszonym 220
Bilans: 900
+ Siłownia:
rowerek: 39km - 1100 kalorii
bieżnia (interwał): 1,6km - 100 kalorii
orbitrek: 1,6km - 50 kalorii
inne ćwiczenia: 35min
(muszę się na nowo wbić w ten rytm)
+ masa sprzątania w domu (2h) :P
Aa... dzisiaj tj. w czwartek ważyłam 59,8 - chyba nie jest źle jak na takie weekendowe szaleństwa.
Paska nie zmieniam.. mam nadzieje, że to kwestia kilku dni/tygodnia :)
Paska nie zmieniam.. mam nadzieje, że to kwestia kilku dni/tygodnia :)