yuppi piatek znowu...
bilans tygodnia jak najbardziej pozytywny,4 dni na silowni po godzince,do tego czasem jakis spacerek po pol h wpadl,jak na lenia kanapowego jest dobrze.
moj plan jest cwiczyc do swiat 6-7 dni w tygodniu po pracy do tego wpada pol godziny z buta na silownie,podczas cwiczen wipijam bardzo duzo wody bo na razie robie na spalanie cardio,w nastepnym tygodniu dolacze brzuszki I przysiady.nienawidze robic brzuszkow,zawsze mnie mdli po nich...wrrr
grzechow dietetycznych nie bylo,no dobra raz lyzka dzemu o 21,ale juz mialam taka faze na slodkie ze szok.zasypiam z wizjami orzechow w czekoladzie,czekoladowych ciast z kremem orzechowym nie wiem jakies dziwne polaczenie,pewnie organism dopomina sie kalorycznych rzeczy...
ide dzis wieczorem do Tesco na zakupy tygodniowe,dla mnie masa warzyw, dla lubego musze obmyslic jakies obiady zeby sam mogl sobie odgrzac po pracy I wtedy mi wpadnie kolejny spacerek z silowni,sama jestem zdziwiona swoja motywacja,moze po prostu mam dosc wiecznego narzekania na siebie,no I mam obcisla sukienke na wiosne ktore opina moj muffinowy brzuch.
malpa sie konczy woda ze mnie schodzi,czuje sie lepiej psychicznie I jak ktos mnie wkurzy w pracy to wyzywam sie na silowni wiec poki co na plus.
zwaze sie za tydzien I uaktualnie jesli cos sie ruszy..