Moja waga w ostatnich dniach spadała w takim tempie
30 01......88 kg
31 01......87.500 kg
01 02......87.500 kg
02 02......87 100 kg
03 02......87.100 kg
04 02......87.100 kg
05 02......86.700 kg
06 02......86.400 kg
07.02......86 400 kg
08 02......86.00 kg
Dziś mierzyłam obwody i zmiana jest spora np.w talii ubyło mi 23 cm a w brzuchu 13 cm...
Jestem zwolennikiem codziennego ważenia ,ponieważ każdy brak spadku wagi w danym dniu motywuje mnie do pracy nad sobą .Waga stoi w miejscu ,kiedy się nie ruszam czyli prawie cały dzień zbijam bąki .Natomiast kiedy staram się być kilka godz. dziennie w ruchu waga spada .Tu nawet nie chodzi o ćwiczenia tylko ruch ,więc kiedy widzę ,że waga na dzień lub dwa stanęła w miejscu staram się więcej ruszać. Wymyślam sobie zajęcia, chodzę w kółko po pokoju jak to często robią autyści ,ale wiem ,że ten ruch jest bardzo ważny jeśli chcę szybko schudnąć .Ostatnio łażąc tak czytałam fragmenty i medytowałam książkę Eckharta Tolle Potęga Teraźniejszości .Jeśli już naprawdę nie chce mi się ruszać to ćwiczę na piłce ale jak każdy uparty indywidualista sama wymyślam ćwiczenia i bawię się tym jak dziecko ,bo przecież jestem twórcą własnych wygibasów .Ruch na piłce nie jest męczący a to zawsze ruch a nie bezruch .Słucham przy tym np audiobooka czy mis kryształowych co mnie fajnie wycisza .Swoją drogą odkryłam ,że te misy kryształowe (słuchanie) działają na mnie w jakiś magiczny sposób ,ponieważ zwykle wprowadzają mnie w przyjemny stan błogości .Nelly Radwanowska dużo mówi o wpływie fal dźwiękowych na organizm człowieka i jego leczniczych właściwościach .Nie mam wątpliwości ,że kilkugodzinny ruch jest priorytetem jeśli chodzi o zrzucanie zbędnego tłuszczyku zwłaszcza jeśli nie ma się 20-30 lat i metabolizm niczym leniwiec czy ryjówka .Jeśli jem tyle co kot napłakał i się nie ruszam waga nie spada .Straciłam ostatnio apetyt i jadam tylko to na co mam zachciewajkę np. całą niedzielę jadłam sałatkę jarzynową a obiadu nie ruszyłam .Wczoraj jadłam golonkę w sosie chrzanowym(bez mąki) w buraczkami tylko dwa razy dziennie ,bo zupełnie nie chciało mi się jeść .Od kiedy utyłam w szafie mam tylko czarne ubrania ,bo przecież tylko one tak wspaniale optycznie wyszczuplają .Wczoraj udałam się do sklepu i kupiłam sobie białą podkoszulkę ,niebieską bluzkę koszulową i gacie w barwach militarnych .Nigdy nie byłam strojnisią a tu proszę coś mnie podkusiło ,by kupić sobie łaszki inne ,niż dotychczas. Nie oznacza to ,ze nie dbam o siebie ,ponieważ nie wychodzę z domu bez makijażu i jako tako staram się za bardzo nie odbiegać od normy, ale ubiór codzienny to czarny golf ,czarne spodnie ,czarne wys. buty lub sportowe (na łono natury czy do łazikowania) i tak wiosną ,latem(latem nie golf a Tshirt),jesienią i zimą.