Witajcie!
Jestem koszmarnie zmęczona. Wczoraj zawiozłam męża do szpitala. Zanim go przyjęli, oddelegowali do sali, wysłali na badania to minęło wiele godzin. Oczywiście nie miałam czasu na jedzenia. Po powrocie do domu miałam jeszcze umówioną wizytę u mojej pani ginekolog i też za ciekawie nie jest. Wysłała mnie na kompleksowe badania i kazała z nimi wrócić za tydzień bo planuje mnie wysłać do szpitala na kilka dni.
Dzisiaj poszłam do mojego rodzinnego by mi dał na badania a ten owszem dał na nie ale i dał mi skierowanie do szpitala na endokrynologie by zbadali moją otyłość. Gdyby tego było mało to dostałam telefon o 10 że mam przyjechać do szpitala do męża bo potrzebuje prywatnej pielęgniarki. To jakaś kpina żeby ktoś z rodziny musiał być i pilnować pacjenta by nie spał po narkozie. To było najgorsze dwie godziny odkąd pamiętam. Był podłączony pod monitor i gdy źle oddychał to piszczało. Serce to myślałam, że mi wyskoczy. A gdy już minął ten dwugodzinny nadzór to poszedł spać ale i tak miałam go budzić co kilka minut by dać mu wody czy zwilżyć mu usta. Później kazali mu wstać więc trzeba było go przebrać, pomóc stać i prowadzić do łazienki, nakarmić itp., itd.
Z tego wszystkiego zaniedbałam dosłownie wszystko. Nie dosypiałam, nie dojadałam i oczywiście o ćwiczeniach nie myślałam. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie a jeszcze jutro muszę jechać bo mówili, że ten dzień może być jeszcze gorszy niż ten dzisiejszy. Narkoza minie i nasili się ból więc już wgl będę musiała wszystko przynieść, wynieść i pozamiatać.
Wybaczcie mi ale wrócę do ładu ze wszystkim ale niech minie to wszystko,
Spijcie dobrze i udanego dnia Wam jutro życzę. Dobranoc
Blondynka94
5 czerwca 2014, 18:43współczuję, biedna... ech, ta nasza służba zdrowia :/