Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
list pożgnalny do kasi


"Samobójstwo nie jest kwestią wyboru, następuje, gdy cierpienie przekracza siły do walki z nim"


Droga   Kasiu

Domyślam się, że ten list jest dla Ciebie ogromnym zaskoczeniem. W końcu widujemy się albo rozmawiamy przez telefon, spędzamy razem wolne chwile w miarę jak nam na to pozwala nasz wolny czas…                                     
Ale jest coś o czym nie mogę porozmawiać z Tobą w cztery oczy. Zrozum, to co Ci napiszę wymaga dużego obiektywizmu oceny sytuacji, nie ma tu miejsca na żadne emocje. Jestem pewna, że podczas rozmowy nie byłabyś w stanie  wysłuchać mnie do końca....                                                       
Pamiętasz początek naszej przyjaźni? Ja pamiętam bardzo dokładnie...było to jesienią a tak naprawdę zaczęło się zimą tuż przed moimi urodzinami, kiedy wszystko ci nie wiem czemu opowiedziałam. Tak zaczęła się nasza Przyjaźń.
Od tamtego wydarzenia minęło półtora roku, wiele się zmieniło, my również, nasza przyjaźń też - stała się głębsza i dojrzalsza....Znasz moje problemy, znasz mnie lepiej niż ja sama i dlatego powinnaś  mnie zrozumieć.... Pamiętasz naszą rozmowy o życiu? Zapytałam się wtedy co byś zrobiła, jakbym zdecydowała się na śmierć. Długo nie odpowiadałaś ja zresztą też, milczałyśmy ale ja już wtedy żałowałam.
Raz mi nie wyszło. Śpiączka, szpital, psychiatra... już wiedziałam
że mi się nie udało i myślałam jak to naprawić to żeby wyszło myślę, że nadszedł już czas.... moja śmierć będzie śmiercią honorową. Przeanalizowałam swoją sytuację, niestety nie widzę innego wyjścia. Zrozum mnie, ja już przegrałam, nie umiem i nie mam sił na dalszą walkę...z wiatrakami nie można walczyć, a ja nie chcę czuć się jak bohaterka jakiegoś 'płytkiego' dramatu....                                                 
Chciałam Ci zacytować fragment piosenki, myślę, że ją znasz : " pamiętaj naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic do końca"....chyba rozumiesz
Każde z nas żyje własnym życiem, Ty masz swoje problemy, ja mam swoje....tylko w Twoim przypadku jest nadzieja na zmiany, u mnie jej nie ma....nie mogę dłużej żyć w ciągłym strachu, kulić się przed kolejnym uderzeniem i udawać szczęśliwą osobę przed ludźmi...zauważasz jak łatwo stworzyć pozory...nikt nawet się nie domyśli prawdy... ja już dłużej nie mogę udawać, że wszystko jest w porządku, ale wiem, ż nawet jeśli powiem prawdę nikt mi nie uwierzy....po prostu jestem skazana na klęskę.
Nasze życie obiektywnie nie ma sensu, wszyscy skończymy w ten sam sposób...prędzej czy później. Wiem, że możesz mój wybór potraktować jako ucieczkę, ale wiesz jak bardzo boję się bólu....chcę to przerwać, nie czuć niczego.
Zawsze byłaś dla mnie kimś wielkim, jestem dumna, że mogłam....mogę mieć takiego Przyjaciela. " Prawdziwy przyjaciel to ten, który wie o Tobie wszystko i zawsze się zrozumie"...chcę aby tak zostało między nami do końca.... Mam do Ciebie prośbę, a raczej chcę abyś coś mi obiecała: masz cieszyć się życiem jak ja kiedyś dawno dawno temu, i nie przejmuj się tym co ja robię jutro już tego nie będziesz pamiętała wiem, że to w tej chwili może zabrzmieć bardzo infantylnie i egoistycznie, ale to jest moje ostatnie życzenie...uszanuj je, bez względu na to, co się stanie, chcę abyś wiedziała, że bardzo szanowałam  twoje zdanie i nie zawsze tak myślałam jak pisałam. Pamiętaj, nigdy Cię nie opuszczę....zawsze będę przy Tobie, dlatego się nie żegnam...

Przyjaciółka

To już koniec. Koniec dla mnie. Ty będziesz żyć dalej. I, mam nadzieję szybko wymażesz  z pamięci ten mało istotny fakt jakim była znajomość ze mną

Przepraszam Cię. Przepraszam za to, co zrobiłam bądź nie zrobiłam. Przepraszam za to, co zaraz zrobię. Nie, to nie przez Ciebie. Ty zawsze byłaś jakimś światełkiem, iskierką w całym tym syfie. Wiem, że zawsze mogłam liczyć na Twoją pomoc. Jeżeli jej nie otrzymywałam, to tylko dlatego, że nie potrafiłam o nią poprosić. Jestem Tobie bardzo, bardzo wdzięczna, bo próbowałaś zapobiec nieuniknionemu. A ono zawsze nadchodzi.

Nie potrafię już napisać ani powiedzieć niczego, co nie brzmiałoby tak śmiesznie, tak dziecinnie. Może tak właśnie ma być? Naprawdę starałam się zrozumieć. I czasem wydawało mi się, że jestem tuż tuż. Ale za każdym razem okazywało się, że to jeszcze nie to. Nie mogę, może nie chcę, a na pewno boję się dalej szukać.                                                                        
Życie zatacza koło. Mój świat powoli odchodzi w zapomnienie. A ja wraz z  nim. Z jedyną rzeczą, która była tylko moja. Z banału powstałeś i w banał się obrócisz.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.