Walczę! Dwa tygodnie temu byłam na wizycie u dietetyczki... Nie załamałam się choć wyniki wołały o pomstę do nieba... :( Nabrałam energii, pierwszy tydzień diety potraktowałam rozruchowo bo ciężko mi było tak od razu się przestawić na regularne posiłki i picie po kilka litrów wody dziennie. Na pierwszej kontroli wielkie rozczarowanie- nie schudłam ani kilograma! Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie tu nagroda za ten tydzień męczarni? Nie pomogły nawet tłumaczenia, że okres w pełni, że woda się zatrzymała itp. Co tu dużo mówić- byłam załamana. To był ciężki dzień, ale widocznie był potrzebny. Następnego dnia, stosując się ściśle do zaleceń dietetyka ruszyłam z kopyta. Już widzę efekty, a na wadze 2,3 kg mniej :) To taki mały początek, ale dla mnie wielka zmiana. Uczę się cierpliwości i pokory. Uczę się słuchać swojego ciała. Uczę się rozpoznawać kiedy mój organizm jest naprawdę zmęczony, a kiedy to tylko wymówka żeby nie iść na siłownię. I teraz już wiem, że nie można wybiegać za daleko w przyszłość. Należy działać ściśle według ustalonego harmonogramu, robić swoje, konsekwentnie a efekty same przyjdą. Nie można się zastanawiać za dużo po co to robię, czy mi się uda, a co jak mi się nie uda....tylko konsekwentnie dążyć do celu :)
Dziś nowy trening nóg i pośladków! Nie mogę się już doczekać :)
fitnessmania
18 marca 2017, 22:50Musze się pochwalić, udało mi się w końcu schudnąć parę kilo, ale nie odbyło sie bez wspomagania, jest coś naprawdę dobrego, poszukajcie sobie w google - ranking środków odchudzających xxally
roogirl
28 stycznia 2017, 12:41No widzisz warto być czasem cierpliwym. Oby tak dalej.
Berchen
28 stycznia 2017, 10:17rewelacyjny wynik jak na tylko dwa tygodnie, powodzenia.