Krwotoczne zapalenie nerek. Brzmi groźnie, ale mam nadzieje, że po tabletkach jakie mi pani doktor przepisała mi przejdzie. Ogólnie czuję się przez nią olana. Nie mówie, że sie nie zna na rzeczy ale czułam się jakby chciała się mnie jak najszybciej pozbyć. Diagnozę postawiła szybciej niż sam dr House:P Na szczęście wymusiłam na niej chociaż skierowanie na badania, ale to dopiero jak skończę te tabletki brać:) Dziękuję Wam za troskę:) I przesłanie: nie noście odkrytych nerek:P Przez to choróbstwo nie byłam w tym tygodniu ani razu na siłowni. Rowerka nie odstawiłam i nie mam zamiaru ale się cieplej ubieram:) Dzisiaj odwiedzę siłownię:) Na śniadanie zjadam teraz błonnik naturalny (takie pałeczki jak dla psa:P) z mlekiem i powiem Wam, że moge śmiało polecić:) Po pierwsze do 13 nie jestem głodna, po drugie smaczny jest, po trzecie poprawia przemianę materii:P Teraz dostepny w Biedronie:)
Miłego dnia Wam życzę:))
lubieszpilki
27 lipca 2011, 10:11uważaj na siebie! są takie pasy ocieplające na nerki, może być zakładała takie na rower? z nerkami to nie ma żartów! ja też (nie zapeszając) z kompulsami sobie radzę ostatnio dobrze. Tzn. od sesji nie miałam, a sesje skończyłam 30 czerwca, więc sukces :-) Naczytałam się w necie psychologicznych mądrości :P i też sobie tłumacze ;-) ale o dziwo- działa!
kawalbaby
27 lipca 2011, 09:53Wracaj szybko do zdrowia. Pozdrawiam.