Ostatnio teściowa zapytała mnie jak długo zamierzam stosować jeszcze tą dietę...a ja jej na to że teraz to już zmieniam nawyki na całe życie...oczywiście nie mówię,że nie pozwolę sobie już nigdy na małe szaleństwo...ale to w granicach rozsądku,gdy już osiągnę cel...
Z moim M. rozmawiałam przedwczoraj o diecie...i tak go spytałam...czy bardziej mu się podobam teraz....nie odpowiedział...jedynie stwierdził,że najważniejsze jak ja się czuję...wiem,że zawsze mnie kochał taką jaka jestem...zawsze mi to mówił...dodał też,że...pogadamy jak osiągniesz swój cel...a pozniej,żebym nie przesadziła...bo jak dojde do 70 kg,będzie tak,że napewno zechcę się dalej odchudzać,bo będzie mi mało...a on nie chce żebym doszła np do 50 kg,bo przy moim wzroście będę wyglądała poprostu źle...ja mu na to że doskonale zdaję sobie z tego sprawę i nie chcę tyle warzyć...ale kurcze....może coś w tym jest....ehhh...sama nie wiem...może wy macie jakieś doswiadczenia tego typu??
MENU NA DZISIAJ:
śniadanko: jogurt 0% brzoskwiniowy z ziarnami + otręby + płatki Just Fit
2 śniadanko: jabłko
Obiad: Pieczona pierś z kurczaka,jakieś warzywka+ (moze ziemniak)
Kolacja: sałatka warzywna z jogurtem naturalnym + 2 kromki pieczywa lnianego
Duuuuzo herbaty czerwonej + jeszcze więcej wody
NO I WAGA NA DZISIAJ 84,6 kg
Buzka!!!!!!
ecia5
11 listopada 2012, 13:22Swietnie się trzymasz :)) Powodzenia w dalszej walce :))
Pandzia.
11 listopada 2012, 12:13cierpliwość i konsekwencja jak najbardziej popłaca ;)) sama jesteś dowodem dla siebie :D już tylko mniejsza połowa została Ci do celu ;)) Dasz radę!! Powodzenia !
impossible08
11 listopada 2012, 11:41świetnie Ci idzie;) powodzenia