Zaczne od tego ze na sniadanie zjadlam 2 kromki razowca z sałatą,szynką gotowaną,pomidorem z solą i szczypiorkiem + herbata zielona - czyli było ok
Pozniej obiad taka eksperymentalna sałatka z sałaty,pomidorow,papryki,szczypiorku,brokułów,jaka z solą pieprzem i jakims takim sosem...nie wiem jakim...jakis psiakis do pomidorów niby...ale było spoko żarełko + do tego kromka razowca - więc również obiadzio oki
A pozniej się zaczeło.....kolo godziny 16-16:30 złapało mnie takie zarcie,ze myslalam ze polegne...zjadłam wtedy jabłko,1 kromke chrupkiego pieczywa razowego i podjadlam z paczki troche płatkow "Twoj błonnik"...w sumie dobrze ze nie napakowałam sie jakis swinstw...bo bym teraz umierała chyba przez swoja glupote...Poprostu...nie wytrzymałam do kolacji,masakra,a kolacje zjadlam godzine pozniej po tym zarciu,czyli o 17:30...wlasnie 2 garsci tych platkow Twoj blonnik (platki pszenne ze slonecznikiem i zurawiną)i do tego 3/4 jogurtu naturalnego Activia.I teraz juz tylko woda albo herbatka,przeszla mi ta parszywa chec wpieprzania...naszczescie... Ale mimo wszystko zmiescilam sie w 1000 kcal...ufff....
Takze taki oto byl dzis dzien do bani...oprocz tego nie chcialo mi sie cwiczyc...łooo Jezu...paskudnie .....no ale cóz....
Buziaki dla Was dziewczynki
aga1976aga
8 września 2012, 20:58Jutro napewno będzie lepiej ,głowa do góry :(