hejka
Ciągle jestem zabiegana, dawno mnie tu nie było. Teraz mam kilka dni wolnego i postanowiłam zadbać o siebie, zacząć zmianę nie tylko zewnętrzną ale tez wewnętrzną. Jednym słowem jestem zbyt nerwowa, roztrzęsiona, problemy spadają masowo ostatnio na mnie, jak się skończy jeden to dwa następne już się czają za rogiem co wydaje się niemożliwe przy moim trybie życia typu "praca-dom-sen-praca". A jednak, finansowo leżę i kwiczę a przecież cały czas, niedziele i święta również, jestem w pracy. A nie zapowiada się lepiej, wręcz przeciwnie, dostałam jakieś pisemko, że mój dziadek, który zmarł 5 lat temu nie zdążył spłacić kredytu i teraz dług przechodzi na mnie. ŚWIETNIE. Szkoła z której zrezygnowałam w maju domaga się opłaty za czesne i jakieś inne tam pierdoły, czyli sumując wychodzi połowa mojej wypłaty, jak tak dalej pójdzie to nie będę miała na rachunki o życiu już nie wspominając. Dorzućmy do tego moje nadal złamane serce i depresja gotowa. Płakałam strasznie ale zdałam sobie sprawę, że jestem bezradna. Postaram się stawić temu wszystkiemu czoła i wyjść z twarzą... i super figurą :) Od jutra zaczynam ćwiczyć i bardziej uważać na to, co jem a przede wszystkim ILE jem. Dopadło mnie jakieś małe przeziębienie a ja zawsze przed chorobą wchłaniam jedzenie jak gąbka. Oj będą zakwasy, dawno nie ćwiczyłam. Padam na twarz, do jutra :)