Witam moi mili!
Tym razem nie wracam tu by znów zacząć wszystko od nowa. Zaprzepaściłam wszystko co osiągnęłam, wypadek i miesięczne leżenie w łóżku plus całkowita swoboda w jedzeniu doprowadziły do tego, że na wadze ujrzałam cyferki większe niż te 3 lata temu, gdy zaczynałam swoją walkę. Może i przed wypadkiem nie byłam mega szczupła, ani nie uważałam zbytnio na to co jem, ale jednak nie było źle. Gdy jednak zostałam unieruchomiona sporo się zmieniło. Zaczęłam tyć w oczach i mówili mi to moi bliscy. Nie mogłam wyjść na spacer, nie mogłam potańczyć na imprezie, nie mogłam jeździć na moim ukochanym rowerze. Siedząc w domu, nie mogąc robić prawie nic wciąż coś podjadałam... I tym o to sposobem wróciłam do punktu wyjścia. Minęło jeszcze sporo czasu zanim mogłam powoli zacząć wracać do sportu.
Dziś zaczął się 3 tydzień, w którym toczę nową walkę o siebie. Zupełnie inną niż kiedyś, lepszą i bardziej przemyślaną. Zapisałam się na siłownię, powróciłam do zumby, delikatnie próbowałam bieżni i orbitreka. Na rowerze jeżdżę zawsze, gdy tylko pogoda na to pozwala, codziennie do pracy 8km w jedną stronę i często więcej, ot tak dla frajdy. Rower to jedyna forma ruchu,gdzie nie muszę martwić się o nogę. Mam nadzieję, że kiedyś przestanie boleć i strzelać zupełnie, chociaż jest to wątpliwe...Komisja lekarska przyznała mi 5% uszczerbku na zdrowiu.
Po raz pierwszy zapisuje sobie wszystkie aktywności ruchowe, robię zestawienie.
Tak prezentują się efekty po 2 tygodniach, jak widać nie ma tego wiele, ale w połączeniu ze zdrowym jedzeniem naprawdę są efekty. Nie muszę katować się na siłowni 4 godziny dziennie, by następnego dnia nie mieć siły rano wstać. Wystarczą mi takie oto regularne ćwiczenia. Jak widać pierwsze efekty już są :)
Pierwszy raz nie mam problemu z dietą. Sama robię sobie zakupy, sama robię sobie posiłki. Mieszkając z rodzicami i bratem ciężko było odmówić czując zapach pysznego obiadu. Teraz sama o wszystkim decyduję i odpowiada mi to :)
A teraz zbieram się... oczywiście na zumbę :) Miłego wieczoru!
katy-waity
1 października 2014, 01:05wlasnie mam reke w gipsie i tez boje sie ze nagla rezygnacja z ruchu zle na mnie wplynie..tylko,ze mnie to akurat mobilizuje do trzymania diety.Powodzenia:)
akitaa
30 września 2014, 09:17Kochana i jak Ci idzie?:*
Nualka
30 września 2014, 12:08Idzie mi nadal dobrze :) Po prostu cięzko u mnie z czasem,dlatego brak aktualizacji hehe :)
lourianne
15 września 2014, 22:35Nualka, gdzie Twoje piękne rude włosy ?:O Nie poznałam avatara bez nich ;<
Nualka
17 września 2014, 16:21Koniec! :P wystarczy mi już rzucania się w oczy, potrzebowałam zmiany a przede wszystkim...nie chcę już niszczyć włosów ;)
pantera89
13 września 2014, 23:16No Hej Piękna! :) Ciesze się że również wróciłaś :) Widzę że faktycznie mamy wiele wspólnego, Zumba, rower - to ostatnio moje ulubione formy aktywności ;) Właśnie, mieszkanie z rodzicami... coś o tym wiem, że ciężko jest samemu ustalać posiłki i właśnie dlatego planuje coś wynająć z Ukochanym. Nadszedł już ten czas :) Powodzonka życzę :)
Edytaciek1102
9 września 2014, 20:14Witam i życzę Ci zdrowej wytrwałości i wiary w to co teraz obierasz za swój cel :) Jak ja Cię tu dawno nie widziałam :/ Pozdrowionka i w razie zwątpienia ,pomogę ciepłym słowem i wsparciem :) Edytaciek 1102 :)
dola123
9 września 2014, 15:20Jak miło Cię znów tu widzieć. A niedawno myślałam co się z Tobą dzieje, kiedy coś napiszesz. Ja swoją przygodę ze ZUMBĄ rozpoczęłam wczoraj i mam nadzieję, że będą tego efekty, bo radość i frajda już jest hi hi hi Pozdrawiam :))
aleschudlas
9 września 2014, 11:20Ja zawsze ćwiczyłam 5-6 razy w tygodniu, ostatnio jakoś zeszło na 3-4 i jestem ciekawa jak to na mnie zadziała, niektórzy mówią, że niby 3-4 jest w porząku nie ma co się katować itd..
OnceAgain
9 września 2014, 08:35Powodzonka i zdrówka życzę :)
anitka24
9 września 2014, 06:24Fajnie, że dałaś znać co i jak u ciebie :-)
sylwka82
9 września 2014, 06:18Super ze jesteśśś :)
grgr83
8 września 2014, 23:50Ja też bardzo się cieszylam, gdy w końcu poszlam na swoje i sama zaczelam gotować :-) uważaj nas nogę
kubinka
8 września 2014, 22:44powodzenia!
grucha81
8 września 2014, 21:09Fajnie że wróciłaś:*)
blondiblue22
8 września 2014, 20:305% uszczerbku to naprawdę sporo, musiałaś mieć mocno poturbowaną. Fajnie, że wracasz rozsądnie do zrzucania wagi, że uprawiasz sport i też rozsądnie się odżywiasz. Życzę wytrwałości, powodzenia i zdrowia przede wszystkim! :)
akitaa
8 września 2014, 20:10a faceta mam nadzieję, że nie głodzisz;) hehe. pwoodzonka Kochana, trzymam kciuki. i za efekty i przede wszystkim za nóżkę!
cambiolavita
8 września 2014, 19:57Fajnie, ze wrocilas :) Powodzenia!