Siedzę jak leniwiec przy biurku, tylko się przeciągając...Dobrze, że nie ma dużo pracy. A weekend był tak cudowny...
W piątek byłam na spotkaniu po latach, o czym już pisałam. Wróciłam do domu po 4.00...nad ranem:/ Ale warto było. Jednak takie przyjaźnie nie umierają:)
W sobotę leżeliśmy jak zwłoki razem z Pawłem w Parku Szczęśliwickim...więc odpoczęłam, a wieczorem byliśmy u znajomych, ale bez szaleństw:)
A wczoraj - w niedzielę - przejechaliśmy na rowerach ponad 40 km. Szaleństwo...Ale czuję się świetnie:)
No i był 6 dzień A6W.
Trzymam kciuki za wszelkie odchudzaczki! buzie
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.