Czuję się znakomicie !!!
Wczoraj miałam rodzinną imprezkę - bratanica i teściowa obchodziły urodziny Z tej okazji na działce zorganizowały grilla. Było około 20 osób, do tego mnóstwo jedzenia: sałatka brokułowa, jarzynowa, zwykła surówka, piwa, pełno mięsa z grilla: pałki, udka, boczek, karkówka, kiełbasa. Był tort i ciasto drożdżowe oraz mnóstwo słodyczy (bo było duuuużo dzieci).
Jak sobie z tym poradziłam?
- Kilka dni wcześniej zaproponowałam teściom, że po imprezce odwiozę ich do domu - więc picie piwa kompletnie zabronione, nikt mi go nawet nie zaproponuje! 1:0 dla mnie!
- Postawiłam obok siebie 1,5l wody mineralnej - nie będzie mnie kusił żaden sok i inne grzeszne napoje. Piłam tylko moją wodę 2:0!!
- W domu przygotowałam sobie dużą miskę sałatki; mix sałat, 1 pomidor, 1 papryka, trochę ogórka, 3łyżki jogurtu greckiego, 30gram sera feta + przyprawy - nie zjem innych sałatek kuszących mnie, ale jednak ociekających majonezem. NIE ZJADŁAM - 3:0!!!
- Przygotowałam sobie dwa kawałki piersi z kurczaka, dodałam łyżkę oliwy i ulubione przyprawy - zamarynowałam, a potem wzięłam ze sobą na grilla. Obiecałam sobie, że zjem tylko mojego kurczaka, żadne inne mięso nie wchodzi w grę. Było ciężko,bo uwielbiam kartkówkę - miałam kryzys, ale udało się. Karkówka nie tknięta - 4:0!!!!
- Urodziny = tort. Nie zjem tortu, nie zjem tortu - powtarzałam sobie w myślach... Zjadłam tylko łyżeczkę - w gruncie rzeczy to chłopak wepchnął mi ją do ust 4:1 dla chłopaka
- Obiecałam sobie, że nikomu się nie będę tłumaczyła z mojego postępowania, nie ulegnę namowom, nie rzucę się na jedzenie - NIC Z TYCH RZECZY. Na szczęście rodzina mojego Piotra jest OK, nie ingerowali w to co jem, nikt się mnie nie czepiał, nie namawiał, nie proponował. Uwielbiam ich za to. 5:2
- Nie będę gadała o diecie, bo dieta to moja sprawa osobista i mój wybór. Nie będę nikogo namawiała na zmianę stylu życia. Mogę rozmawiać o wiele "ciekawszych" tematach, a nie biadoliła o moich przekonaniach jedzeniowych i wprowadzała ciężkiej atmosfery osobom, które właśnie przeżuwają karkówkę i zapijają ją piwem :). O diecie mówiłam tylko wtedy, gdy ktoś o nią zapytał. Nic mniej, nic więcej 6:2!!!!
Marysiazlota
7 września 2015, 18:56W 100% popieram :-)) i cały wpis z ciekawością czytałam:-))
Marysiazlota
7 września 2015, 18:24Jestem pod wrażeniem :)))i ostatni punkt popieram:-)
NormaJeane
7 września 2015, 18:43Widzę, że masz taki sam punkt widzenia jak ja :)
NormaJeane
7 września 2015, 18:43Widzę, że masz taki sam punkt widzenia jak ja :)
Vivien.J
7 września 2015, 11:19Naprawdę świetnie sobie poradziłaś :) Satysfakcja murowana!
Knelia
7 września 2015, 10:31Można tylko pogratulować silnej woli! Brawo ;))
coco94
6 września 2015, 15:09brawo :) gratuluję silnej woli :)