Święta, święta i na szczęście już po świętach. Było bardzo spokojnie, rodzinnie, domowo i wiosennie.
Dieta też poszła mi cudnie: nie jadłam w ogóle chleba, majonezowych sałatek, nie piłam słodzonych soków i napojów gazowanych, starałam się nie jeść smażonego i słodkiego (prawie się udało).
Jadłam łososia, dorsza po grecku, żur (z kiełbasą z indyka i gotowaną na indyku), jajka, sałatkę grecką, trochę ciasta (po kawałku jabłecznika, mazurka, piernika) kotlety mielone z mięsa z indyka, kaczkę pieczoną i winko czerwone wytrawne. I czułam się świetnie.
Jutro się zważę i zobaczymy na prawdę jak mi poszło :)
Dzisiaj też idzie ok, czuję, że złapałam wiatr w żagle. Oby zostało tak jak najdłużej.
Moje menu:
I. Mleko 2% z dwiema łyżeczkami płatków orkiszowych, bananem, 3 orzechy włoskie, ciut ciut żurawiny i 2 śliwki suszone, łyżeczka cukru brązowego.
II. Sok naturalny z ananasa ( 250 ml)
III. Mieszanka sałat z mozzarellą, czarnymi oliwkami, pomidorem, papryką, sos vinegret
IV.Zjem activię truskawkową i 3 morele
V. Zjem to, co na obiad lub twarożek wiejski.
Pogoda mnie zachwyca, nie mogę wyjść z podziwu, że wszystko zazieleniło się aż tak szybko. Uwielbiam wiosnę...
Ahoj!
madzialkas
22 kwietnia 2014, 17:47To Twoje świąteczne jedzenie brzmi bardzo smakowicie i wcale nie tak baaaardzo kalorycznie. :) Pogoda zrobiła się bardzo ładna, też uwielbiam wiosnę. :)