Cześć Laseczki!
Uff, co to była za sesja! Mój piąty rok studiowania, a chyba jeszcze takiej nie miałam :D Egzaminy na piątki i czwórki, praca dyplomowa napisana - jutro idę wydrukować, bronię się 23 lutego - trzymajcie kciuki! Jeszcze mam kilka zaliczeń i różnych rzeczy do napisania, ale już bez takiej spiny ;)
Muszę się przyznać, że wpadałam czasem na vitalię - ale wolałam niczego nie komentować, nie wypowiadać się - bo zwykle takie dyskusje przeciągają się na kilka godzin, a nie mogłam sobie na to pozwolić ;)
Moje odchudzanie.... Hm.... Wystarczy, jak powiem, że do dupy? Cały ten czas na zmianę objadałam się i dietowałam. Waga wahała się od 64,5 do 69,9, kilkakrotnie (!). Chociażby ostatnie kilka dni - pn 65,0, wt 67,3, śr 66,7, dzisiaj 65,7. Łatwo zgadnąć, że objadłam się w poniedziałek, a teraz dietkuję.
Waga to tam wsio ryba. Ale najgorsze jest to, co się dzieje w mojej głowie. Od daaaawna nie było tak, że pojawiają się we mnie myśli "nienawidzę siebie" Teraz kilka razy dziennie, zajmuję się czymkolwiek innym, i znikąd pojawia się myśl "nienawidzę siebie". Po dniach objadania zwykle się głodziłam (np. we wtorek - pół jogurtu na śniadanie, pół twarogu chudego na kolację i wszystko). Nadal nie kupiłam sukienki na obronę - bo liczę, że jeśli już się nie objem, to chociaż brzuch mi nie będzie wystawał i kupię mniejszy rozmiar sukienki.
Moja mama przepraszała mnie dziesiątki razy, także szantażując mnie emocjonalnie (ona cierpi, ona płacze). Wybaczyłam jej, ale uczucie zranienia jest we mnie nadal. Bo ja odróżniam decyzję "wybaczenia komuś" od tego, co dzieje się w naszych emocjach, i na co nie mamy wpływu.
Płakałam kilka razy, śniła mi się kilka razy. Dzisiaj też! Dzisiaj mi się śniło, że pojechałam do rodziców, i kilka razy w ciągu dnia robiłam sobie coś do jedzenia w kuchni, i za którymś razem zobaczyłam przerażony wzrok mojej mamy, i przeszło mi przez myśl "przecież obiecałaś sobie, że nie zobaczą cię objadającej się".
Powracają do mnie myśli sprzed lat, kiedy chciałam być wychudzona. I wtedy nikt nie mógłby już mnie zranić, mówiąc o mojej wadze albo moim jedzeniu.
Wczoraj na Mszy na modlitwie wiernych było coś takiego: Módlmy się, abyśmy potrafili przebaczać, a tym, którzy nas ranią, daj Boże skruchę i chęć poprawy". I wiecie o czym pomyślałam? Że moja mama naprawdę żałuje, i naprawdę mi to pokazuje, ale ja boję się, że poprawy nigdy nie będzie. Tak jakby widziałam poprawę przez 8 miesięcy, cieszyłam się, wierzyłam, że to już nigdy nie wróci... A potem się rozsypało, jak domek z kart. I teraz już nie wierzę, że będzie lepiej.
Nie chcę, żeby mama jeździła ze mną po salonach sukien ślubnych. Będę jeździć z przyjaciółkami.
Nie byłam u rodziców od 6 stycznia. Rozmawiamy czasem przez telefon. Będę musiała pojechać do nich pod koniec lutego (bo chcę w rodzinnej miejscowości porozwozić CV w różnych miejscach), ale boję się tego, i aż skręca mnie w środku na myśl o tym, że mama mnie zobaczy, a ja wcale nie jestem odchudzona.
Z narzeczonym - jest cudownie. To ten, jego chcę, mój ci on :) Cierpliwe znosił wszystkie moje sesyjne nerwy, wspiera mnie w nie-objadaniu. Przyjeżdża na weekend - najpierw pomyślałam, że zrobię pyszne, słodkie i kaloryczne muffinki z masą krówkową, na jeden obiad zapiekanka chlebowa z kiełbasą, na drugi - naleśniki na słodko. Ale jednak nie będę aż tak kucharzyć - mój kochany zrozumie, że jeśli coś zrobię, to sama się objem. Więc bez muffinek, na jeden obiad kurczak z warzywami, na drugi zapiekanka ;)
Co do zmian na vit - spoko, przyzwyczaję się :D Paseczek na górze mojego profilu daje mi 61,2 - oby taka była rzeczywistość, heh ;)
Jak Wam idzie Laseczki? Trzymajcie się :*
Edit: Rozumiem, że nie każdy lubi czytać same optymistyczne i motywujące wpisy. Ale tak się w życiu zdarza, że bywa ciężko i trzeba się wygadać. Ale usuwać z ulubionych? :D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
dostepnatylkonarecepte
15 lutego 2013, 15:49Gratuluję tych wszystkich czwórek i piątek :) I powodzenia na obronie :) Sukienkę kupisz na pewno !:) Jestem przekonana, że nadprogramowe kg wkrótce znikną. Powodzenia!
bree91
15 lutego 2013, 10:01Ciesze się, że jesteś:* Bardzo lubię czytać Twoje wpisy, bo jesteś podobna do mnie. Podobne problemy, podobny tok myślenia... Życzę Ci powodzenia i kontroli nad własnym życiem:) Bądź szcześliwa :* Nie rozpamiętuj tego co było zle i tego, co Cię raniło...to już przeszłość
angie085
15 lutego 2013, 01:46lubię Cię bo wydajesz się fajną dziewczyną. Życzę Ci powodzenia na obronie i w odchudzaniu, będzie dobrze :) pzdr
jolka0317
15 lutego 2013, 00:13Sesja, stres, dużo nauki, nie ma się co dziwić, że Twoja waga skacze, Już nie długo na pewno wszystko wróci do normy. Powodzenia na obronie! :)
lola7777
14 lutego 2013, 21:45Musze pisac w tu ,nie mode inaczej.tak ja widzialam 2 tematy gdzie pytano o Ciebie.
Madeleine90
14 lutego 2013, 21:38u mnie sesja też miała negatywny wpływ na dietę, ale póki co studia powinny być priorytetem:) po prostu nie przesadzaj zbytnio z jedzeniem:) nawet jeśli coś Ci przybyło, spokojnie uda Ci się to potem zrzucić:)
ewcia.1234
14 lutego 2013, 16:50esteś super ! A Twoja mam chyba nie ma nic do Twojego odchudzania? To Ty chcesz zmienić siebie, a ona powinna Cie wspierać, jak ten Twój wybranek :) Życzę Ci, zebyś się pogodzila z rodzicami, i abyście sobie przebaczyli. Wiem, ze przebaczyć, to nie znaczy zapomnieć, ale chociaż się postarajcie :) Buźka :**
AlexAPAP
14 lutego 2013, 16:27Jesteś Moja Kochana! :* :D Przytulam mocno, bo aż się stęskniłam;) Czasem zdarzają się nam upadki, ale najważniejsze, żeby nie tracić wiary. Ja też to przechodziłam, całkiem niedawno, więc rozumiem, co czujesz-te naprzemienne obżarstwa-diety. Pamiętaj, że osiągnęłaś już baaardzo wiele i mimo, że może nie wszystko idzie po Twojej myśli nie zapominaj o sukcesie! Nie pozwól by ktoś (mama) czy Ty sama, umniejszał Twój sukces. Osiągnęłaś cel. Wygrałaś. Bądź z siebie dumna! (ja z Ciebie jestem;)) Pamiętasz swoje początki? Nie było łatwo, co? To pomyśl sobie, że teraz zaczynasz kolejną "wyprawę na wielką górę" by osiągnąć kolejny sukces, więc to normalne, że jest ciężko. Ale teraz jesteś silniejsza, mądrzejsza, bardziej cwana wobec siebie;) Poradzisz sobie i wierzę w Ciebie (bardziej niż w małą siebie)! Raz się udało, to drugi raz uda się znowu:) Jesteś dla wielu z nas Wielką Motywacją! Wierzymy w Ciebie jak nikt:) Wspieramy myślami w każdej chwili i tej dobrej i tej zwątpienia:) DASZ RADĘ przejść te wszystkie trudności:) Kto jak kto, ale TY sobie na peeeewno poradzisz:) Muuuaaaaahhhh:*;)
misiabela94
14 lutego 2013, 15:50Byłaś i jesteś dla mnie wielką motywacją ! Pamiętaj, że dopóki walczysz jesteś zwycięzcą . Powodzenia ;)
marlena027
14 lutego 2013, 14:27Powodzenia Kochana :* wszystko będzie dobrze ;)
Mafor
14 lutego 2013, 14:07Powodzenia i w diecie i na obronie, nie daj się zwariować... Nie popadaj ze skrajności w skrajność. Uważam że należy jeść wszystko, (no prawie) ale w odpowiednich ilościach + sport i będzie dobrze, urozmaicona dieta jest bardzo ważna. Może jak świadomie pozwolisz sobie od czasu do czasu na coś co lubisz, to w chwilach słabości nie bedziesz się rzucala na jedzenie... Schudnąć to jedno, a utrzymać wage i diete przez całe życie to zupełnie inna sprawa...
Mariettaa
14 lutego 2013, 12:03powodzenia na obronie :))
iga333
14 lutego 2013, 11:49I tak dla Twojej mamy jesteś najpiękniejsza! Nie martw się wagą! Twój pamiętnik pomógł mi zrozumieć moją 11 letnią córkę - tez często zwracałam jej uwagę, np "znowu zeżarłaś banana?" Postaram się tego nie robić. Pozdrawiam i powodzenia na obronie:)
tatusiu
14 lutego 2013, 11:25miłego dzioneczka ....
Kamalo
14 lutego 2013, 11:23tak, jest - ciesz się swoim szczęściem u unikaj tego co sprawia Ci przykrość
mimiiii
14 lutego 2013, 11:22relacje z mamą to trudny orzech, niektórzy się dogaduję inne z nas nie, myślę że jeszcze kiedyś nabierzesz dystansu do wasze relacji i będzie tobie łatwiej. Po wielu latach starć z moją mamą doszłam do przekonania że nie muszę jej wybaczać, jest jaka jest, nie próbuję jej zmieniać i rozumieć, po prostu unikam sytuacji konfliktowych, tak jest łatwiej, może to chowanie głowy w piasek, ale wiem że to dla mnie lepsze niż ciągłe dyskusje i tak żadna z nas się nie zmieni. pozdrawiam, trzymaj się ciepło.
monaniczka
14 lutego 2013, 11:20trzymam kciuki za obrone ;D
cambiolavita
14 lutego 2013, 11:12Gratuluje Ci kochana, ze tak swietnie sobie radzisz na studiach! Tak naprawde waga jest mniej istotna niz wyksztalcenie, czy tez planowanie slubu i rodziny!!! Ciesz sie zyciem,bo jestes mlodziutka i wszystko CI sie pieknie uklada:)