dawno nie pisałam. brak czasu, a i chęci czasem też brakowało. kwiecień był trochę zakręcony. wyjazdy, święta - jakoś nie sprzyjają diecie. ale starałam się. rezultat taki, że ani nie schudłam, ani nie przytyłam. jestem na zero. ćwiczę regularnie. zaczęłam nawet biegać na bieżni. chciałam już wyjść z bieganiem na zewnątrz, ale pogoda mi nie sprzyja. zawsze w dzień treningowy jest zimno, lub pada deszcz. więc kończy się na siłowni. szybko łapię anginę i nie chcę ryzykować, że choroba wykluczy mnie z ćwiczeń na dłużej. bo każdy powrót u mnie jest ciężki.
majówkę spędziliśmy w Bieszczadach. właściwie 1 i 2 maja. weszliśmy na Tarnicę. muszę przyznać ,że moja forma rośnie. już nie sapałam jak lokomotywa idąc pod górę. nie potrzebowałam odpoczywać co chwila i nawet nie miałam na drugi dzień zakwasów.
wczoraj było totalne lenistwo. za oknem deszcz , a ja pod kocykiem z książką w ręku i gorącą herbatką.
dziś pogoda ciut lepsza. tylko wieje zimny wiatr. jakoś nie zachęca do wyjścia z domu.
Agnes2602
4 maja 2014, 19:11Super że wyszłaś na zero.Mi się nie udało i mam 1,5kg więcej !Na dodatek nie mogę się zmobilizować bo co chwilę impreza jakaś albo ktoś przyjeżdża.Od jutra ruszam z ćwiczeniami bo lato za pasem!Pozdrawiam.