z dietą jest jak jest.staram się jej przestrzegać, ale czasem to ponad moje siły.jeżdżę na rowerku stacjonarnym.nie schudłam, ale mam lepszą kondycję.i chyba troszkę mięśni.bo ciało mi się tak nie trzęsie i jest bardziej jędrne.muszę się rozejrzeć za jakąś siłownią.jeszcze nie bardzo orientuję się , gdzie co znależć.
prawie miesiąc mieszkam już w Sandomierzu.nie mogę się przyzwyczaić.najbardziej brak mi znajomych.siedzę w domu .zakupy , sprzątanie , gotowanie, pranie i spacery z psem .tak wygląda teraz moje życie.a...i popołudniowa kawa z mężem.monotonnie...można zwariować.sąsiadkę z na przeciwka widziałam dwa razy.w naszej klatce mieszkają prawie same starsze osoby.
haanyz
15 września 2009, 13:27Oj kochana! ty sobie znajdz szybciutko silownie, idz na basen, bo kota dostaniesz;-))) Kobieta musi byc w ruchu, musi miec psiapsioly - znajdziesz na silce! Codziennie to samo! Po co? A to jak sobie dzien zorganizujesz - zalezy tylko od Ciebie! Wiec do roboty! Na miasto sio!!! I wracaj z weselszym wpisem;-))))
nataszaewa
14 września 2009, 10:26widze, ze juz zaczelas cos robic wiec oby do przodu i oby nasze wpadki i gorsze dni nie rozkladaly nas na dlugo (u mnie tak bywa) zebysmy szybko wracaly do pionu:) pozdrawiam