Tak jak pisałem wczoraj, byłem dziś u neurologa. Dał mi skierowanie do kardiologa, bo podobno wyczuł jakieś znikome szmery przy badaniu mnie... No chyba sobie żartuje. Mam dość wszystkich lekarzy. Wszystkich. Jeszcze jakiegoś kardiologa brakowało. Niedługo mi wymyślą następny milion chorób. Mam dość tego.
D. jednak chyba zostaje w zespole. Aw. Na szczęście. Tylko żeby nie było tak, że nie będzie mu się chciało przychodzić na próby i pisać piosenek. To już wolałbym znaleźć kogoś nowego.
Jutro idziemy z całą klasą na pogrzeb ojca dziewczyny z klasy. Ponoć popełnił samobójstwo. Przykre, bardzo. Już drugi rodzic zmarł komuś z mojej klasy. Jakoś niemiło się słyszy o takich rzeczach. Ktoś dziś wstawił na vitalię post na forum, w którym była informacja o tym, że zaginął pewien student. Nie lubię momentów, w których czytam tego typu informacje. Wywołują we mnie bardzo przykre uczucia. Automatycznie zastanawiam się, co czują najbliżsi takiego człowieka, co dzieje się z nim samym.
Zamiast ćwiczeń wybrałem się dziś na szybki, ponad godzinny spacer. Przeszedłem w sumie siedem kilometrów :3. Po drodze spotkałem kilka osób, które sobie biegały i jakoś miło się na to patrzyło.
Jedzenie z dziś:
~ I śniadanie - dwie kromki chleba orkiszowego z białym serem i parówką maślaną;
~ II śniadanie - szklanka soku marchewkowego;
~ obiad - zupa z warzywek, gotowane skrzydełko z kurczaka, kawałek macy razowej;
~ podwieczorek - rurka z kremem (okazało się, że mama odłożyła gdzieś kilka i o nich zapomniała, więc zostały na dzisiaj :D);
~ kolacja - jajecznica z dwóch jajek z cebulką, dwa kawałki macy z twarożkiem i wędliną drobiową.
Magdalenananie
22 kwietnia 2015, 15:50Oby to była ostatnia wizyta u lekarza i oby się okazało , że jednak wszystko w prządku. Też mam awersję do ludzi w białych fartuchach. Nawet jak "zdycham" podczas choroby, to wolę się meczyc i leczyć domowymi spsoobami, niż żeby mnie jakiś specjalista przebadał . Tak to jest, jak ktoś jest wrażliwy/empatyczny - każde zło i krzywda nas na tym świecie bardzo porusza. Dobrze. ŻE D. zostaje w zespole- ale musicie się nawzajem pilnować, jeśli chcecie rozwoju. :) Trzymam za Was kciuki.
nieplaczmy
22 kwietnia 2015, 19:54Tylko problem w tym, że ja naprawdę nie potrzebuję tego kardiologa :c. Nie chcę tam iść, bo nic mi nie dolega. Oby było dobrze, zapowiada się nieźle. To trochę jak w związku. Na początku świetnie, potem jest taki kryzys, ale jak się go przejdzie, to wszystko wraca do normy :D.
Magdalenananie
22 kwietnia 2015, 19:58No niestety - swoje lepiej przeboleć. Tym bardziej, że jednemu coś się nie podobało - warto to sprawdzić.
kacper3
22 kwietnia 2015, 14:55Ja lekarzy omijam szerokim lukiem a smierc jest zawsze smutna chodz jest czescia zycia. A samobujstwo...coz rozumiem, ze czasem jest to jedyne wyjscie, czasem te osoby glosno w ciszy prosza o pomoc i ta cisza tylko slyszy. Niestety czesto najblizsi nie chca slyszec, widziec bo tak latwiej. A o zdrowko sie nie martw wiosna idzie bedxie dobrze.
nieplaczmy
22 kwietnia 2015, 19:53Jak mój przyjaciel coś mi zaczynał marudzić o tym, że nie chce mu się żyć, to od razu reagowałem, bo chyba bym sobie tego nie wybaczył, gdyby się zabił.
PannaNikt93
22 kwietnia 2015, 12:18Mam nadzieję, że okaże się że wszystko z Tobą w porządku. czasem trzeba niestety odbębnić swoje u lekarza ;) co do taty koleżanki- to straszne, w takich chwilach człowiek sobie uświadamia jak bardzo kruche jest życie- banał, ale można sobie wtedy uświadomić, że warto lepiej korzystać ze swojego. pozdrawiam!
eMZett
21 kwietnia 2015, 23:49Nie łam się, młody jestes, trochę pochodzisz po tych lekarzach, pomogą Ci rozwiązac zdrowotne problemy i bedzie git! ;) Mi też jest przykro sie dowiadywac gdy ktos z jakiegos powodu umiera. Ostatnio sasiad mojej przyjaciolki, ktory cale zycie ciezko pracowal, zeby zbudowac dom zmarl na raka... No i najgorsze jest to, ze zachorowal wtedy gdy spelnil to marzenie... Naprawde było mi bardzo przykro. ;/ A menu bardzo ładne, ale się zastanawiam czy to nie jest za mało dla Ciebie? Tym bardziej, ze przeszedłeś 7 km. Nie zebym sie czepiała czy cos, ale wiesz, dbaj o siebie :)
nieplaczmy
22 kwietnia 2015, 12:09Ale mi nic w serducho nie jest, nie potrzebuję tam iść :c. Nie dziwię się, to po prostu smutne wieści. Wiem, że zjadlem dość mało, ale jakoś tak wyszło. Dziś chyba nadrabiam, bo mam ochotę zjeść wszystko, na co najdzie mnie ochota.
RapsberryAnn
21 kwietnia 2015, 23:48czemu do neurologa? Dominik a może zacznij biegać to naprawdę wkręca ;)
nieplaczmy
22 kwietnia 2015, 12:08Mam migrenę. Nie jestem Dominik :D. Tytuł posta nawiązuje do poznania mojego przyjaciela. Biegać nie lubię, kiedyś już to robiłem i mi nie do konca do gustu przypadło.
mollylolly
21 kwietnia 2015, 23:00Piszesz że chodzisz po lekarzach. A u ginekologa też byłeś albo się wybierasz. Sądząc po twoim stylu pisania to pewnie tak.
nieplaczmy
21 kwietnia 2015, 23:12Nudne te Twoje komentarze, znajdź sobie lepsze zajęcie niż rzucanie mi jakimiś zabawnymi pociskami, które tylko sprawiają, że chwalisz się swoim gładkim, mało pomarszczonym mózgiem wielkości ziarnka piasku. Są dość śmieszne, ale ja sobie poprawiam humor na lepsze sposoby ;-;...
Donquixote
22 kwietnia 2015, 13:00Your trolling is bad and you should feel bad.
wanilaaa
21 kwietnia 2015, 21:53Już tyle razy słyszałam o jakiś szmerach u mnie a jednak nic mi nie jest i lekarz lekarza wyśmiał. Nie przejmuj się ;)
nieplaczmy
21 kwietnia 2015, 21:58Nie przejmuje, bo wiem, że nic mi nie jest, tylko nie chcę tam jechać. Wrrrr :c.
CiszaSerc
21 kwietnia 2015, 20:51Oby było wszystko OK. Też nienawidzę lekarzy. Mam już spore doświadczenie w tej dziedzinie. Miałam podobną sytuację w klasie. I nadal mi się przykro robi, kiedy patrzę na zagubionego kolegę. 7 km - sporo! U mnie dziś mały odpoczynek - siatkówka, a potem joga, aż mam wewnętrzną potrzebę poćwiczyć, ale rest wymaga.
nieplaczmy
21 kwietnia 2015, 20:54Ja już do tylu specjalistów chodzę, że mam dość po prostu. Jak K. u mnie jest to zawsze robimy spacery po 15 km :D. Ale wtedy, to on pod koniec trasy mnie musi na barana nieść, bo stopy mi odmawiają posłuszeństwa. Dawno jogi nie ćwiczyłem, ale zapewne wybiorę się w wakacje na taką grupową w parku :3.
CiszaSerc
21 kwietnia 2015, 20:59Nie dziwię się. Sługę masz, dobrze jest! :P Grupowa joga.. Skądś to znam. :) Chyba niezbyt dobrze wspominam. Moje 4 litery czuły się niezręcznie, takie wstydliwe! :P
CiszaSerc
21 kwietnia 2015, 20:59Komentarz został usunięty
nieplaczmy
21 kwietnia 2015, 21:03Haha, on się sam na to godzi :D. Ja zawsze jak jakiś znajomy chce, żebym mu pokazał coś z jogi, to nigdy sie nie zgadzam, bo się wstydze takie wygibajtusy robić przy kimś znajomym :D.