76,2 tyle waga pokazała w sobotę. To już było po @ więc myślę, że tyle rzeczywiście jest. Nie jest źle biorąc pod uwagę, że przecież pauzowałam ze względu na stopę a podczas tego pauzowania waga wahała się w granicach 76-77 kg. Więc tyle jest :) A walka trwa :)
Mimo, że wiem, że ostatnie kg lecą wolniej, wiem, że ubywa w cm a to ważne, wiem, że sylwetka się zmienia ale mimo tego stan kg budzi czasami frustrację. Mogłaby waga wspólpracować. Wkurza mnie to bo kilka miesięcy temu zakładałam, że tej wiosny już spokojnie dojdę do około 73 kg a jeśli dobrze pójdzie to dojdę lub będę w okolicy ostatniego celu czyli 65 kg. Modyfikacje treningu, diety niewiele dały więc chyba muszę się pogodzić z tym, że te ostatnie kilosy to ciężka sprawa ale możliwa do zrealizowania bo przecież tak czy siak, mało, wolniej ale cały czas coś ubywa więc kończę narzekanie bo przecież ostatecznie źle nie jest, wykonałam już kawał dobrej roboty i dalej robię swoje i przyjdzie czas triumfu :)
MIłego dnia :)
MllaGrubaskaa
18 maja 2015, 17:41Zawsze tak jest, ostatnie kilogramy schodzą najoporniej, ale wytrwałość zostanie nagrodzona ;))
NieidealnaG
18 maja 2015, 18:38Właśnie, wazne co będzie na końcu :)
Anankeee
18 maja 2015, 11:52W końcu każda z nas osiągnie cel tylko potrzeba cierpliwości i dożo motywacji ;-)
NieidealnaG
18 maja 2015, 18:39Dokładnie :)