We wpisie dotyczącym mojej historii pisałam, że tyłam też poprzez zajadanie stresu. Nie napisalam jednak jak się tego nawyku pozbyłam. Nie licząc napadów przy @ ale to się chyba nie liczy ;) Początki nie były łatwe bo każdy stres, każde zdenerwowanie, małe, duże, błahe , pważne powodowały, żw chciałam się rzucić na jedzenie, nażreć się i na chwilę poczuć lepiej. No i na początku mojej drogi kilka wpadek takich zaliczyłam. Starałam się ale na początku nigdy nie jest łatwo. Sądziłam nawet, że sama sobie z tym nie poradzę i rozważałam pomoc specjalisty. Ale wtedy postanowilam, że nim pójdę do specjalisty powalczę jeszcze chwilę sama. Po drodze też kilka życiowych spraw się wyprostowalo i mialam mniej stresów więc to też dobrze na mnie wpłynęło. No i kilka razy gdy mi się chcialo zamiast na coś słodkiego, tuczącego rzucałam się na marchewkę, jabłka, no ogólnie warzywa, owoce. Warzywa na stres nie smakowały tak dobrze ale zaciskałam zęby wiedząc, że muszę wytrwać. To byl test na moją siłę, wytrwałość i muszę przyznać, że nie jest chyba źle, okazalo się, że jak chcę to potrafię. Jednak najwięcej zmieniło się gdy zaczęłam regularnie, niemal codziennie ćwiczyć, rozladowując tym samym emocje i przy tym chęć rzucania się na żarcie sama gdzieś zniknęła.Wydaje mi się, że w moim przypdku ruch fizyczny to był klucz do sukcesu. Oczywiście starałam się też zmienić myślenie, wmawiałam sobie, że nie tędy droga, zrozumiałam, że taki napad uszczęśliwia tylko na chwilę i w istocie nie rozwiązuje problemu. I tak do tej pory udaje mi się wytrwać, gdzieś tam po drodze sporadycznie miałam takie chwile , że chętnie bym się najadła bo coś tam ale udawało mi się to pokonać. Mam nadzieję, że już w tym wytrwam i będzie dobrze, chociaż wiem też , że muszę być czujna i uważać by to nie wróciło.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MllaGrubaskaa
14 grudnia 2014, 04:28Świetnie sobie poradziłaś ;)) Chyba muszę przetestować to na sobie ;))
Pszczolka000
10 grudnia 2014, 15:53Słuszne przemyślenia :-). Ruch faktycznie wywala z nas tą złą energię i jest zdrowy dla organizmu :-). Trzymaj się :-)
Sourisse
10 grudnia 2014, 10:38Dzięki za wpis! Bardzo mi pomoże. W prawdzie nie mam napadów zajadania stresu ale mam inna przypadłość. Mianowicie zdarza mi się wstać w nocy i coś zjeść. Nie są to duże ilości ale nie panuje nad tym i czasem jest tak ze rano nawet tego nie pamiętam. Będę sobie teraz wieczorem przygotowywać warzywa i owoce gotowe do zjedzenia. Mam nadzieje ze w razie czego to właśnie po to sięgnę w nocy :-)
Tarjaa
10 grudnia 2014, 10:04Ja mialam napady jedzenia w nocy, jadlam co popadlo i duzo i tylam. Poradzilam sobie z tym z pomoca dietetyczki. Sama probowalam od lat i tylko na krotko mi sie udawalo. A teraz juz jestem wolna od tego i chudne :)) Mozesz byc z siebie dumna , ze Ci sie udalo : Fajne uczucie , no nie ? ja czuje sie lekko i czesto jestem odprezona. calkiem inne zycie :) Ale i ja jestem czujna aby do tego nie wrocic. pozdrawiam :))