Pierwszego w życiu. I to cholera lekko dłuższego i po Karkonoszach.
I 174 dni do pierwszego w życiu półmaratonu.
A ja w zasadzie buduję kondycję od zera. Dam radę. Nie zależy mi na biciu rekordów, osiągnięciu super czasów - chcę tylko pokonać siebie i przebiec ten - niewyobrażalny dotąd dla mnie - dystans.
Dziś przebiegłam ledwo 5,5km ale po górzystym terenie. Nie mogę już odpuszczać nawet jednego dnia treningowego. Rozpisałam sobie nawet plan, stwierdziłam, że eliminuję prawie całkiem alkohol (od czasu do czasu jedno piwo) i programuję się na sukces.
Pokonam siebie, swój marazm, swój brak wiary w siebie.
apssik
29 grudnia 2015, 18:2211 dni pomiedzy pierwsza w zyciu polowka i maratonem to nie byl za madryy pomysl, szczegolnie ze nie jestes w formie. trzeba do takich rzeczy z glowa podchodzic, ale powodzenia
niefajka
29 grudnia 2015, 18:23Jeśli nie dam rady zrezygnuję ;) Jednak mam swojego 'trenera', który od lat startuje i on mnie przekonywał, że dam radę. Zobaczymy.