Okazuje się, że najtrudniej wytrwać w weekend, kiedy każdy podsuwa coś smacznego...mnóstwo pokus. Najgorszą był przepyszny creme brule, zrobiony przez mojego syna w sobotę. W niedzielę był gotowy więc by nie umrzeć ze wściekłości zjadłam 2 łyżeczki od córki. Stoją w lodówce jeszcze 4 porcje tego.. a wiecie ile to kalorii... ja nie wiem :) jakieś milion pięćset sto dziewięćset.
W każdym razie ćwiczonka w ubiegłym tygodniu były:
Wtorek - 3 km biegu (220 kcal) plus 20 minut orbitrek (240 kcal)
to samo w czwartek
wczoraj : 3 km biegu, 10 minut orbitrek i 10 rowerku - w sumie 470 kcal spalonych.
Oby do piątku do dnia ważenia.
Pozdr i miłego tygodnia