Hej Vitalijki
No i stało się... Kawałek ciasta wylądował dzisiejszej nocy w moim żołądku... Na szczęście na nic więcej się nie skusiłam i waga okazała się dziś dość łaskawa, bo nie odnotowałam wzrostu. Na liczniku 52,5 kg, czyli bez zmian.
Wczoraj wieczorem tatuś zabrał synka na spacer, a ja wybrałam się na marsz. Wpadło 5 km w średnim tempie 9,34 min. / km. To zdecydowanie nie był mój dzień, nie szło mi się lekko. Zdecydowanie lepiej maszeruje mi się do obiadu, jednak wieczorem nie mam już tylu sił. Ale mimo wszystko fajnie było od erwac się na chwilę od codziennych obowiązków. Tęsknię strasznie za rowerem, mam zamiar przejechać się na próbę parę km, żeby sprawdzić czy moje ciało jest już gotowe na ten rodzaj aktywności.
Poranna kawka i ciasto już za mną. Synek zasnął, a ja zamiast wziąć się za ogarnięcie domu siedzę z telefonem w dłoni i piszę do Was :) Lenia dziś mam :-P Ale nie ma taryfy ulgowe, biorę się za obowiązki, a później zajrzę, co u Was :)
Miłego dnia :)
***
NEVER_LOSE_HOPE
Barbie_girl
6 lipca 2018, 01:05Aktywnosc byla byla :D ciastko bylo bylo i pieknie :D:D raz sie zyje :D
Never_Lose_Hope
6 lipca 2018, 08:06Tak jest, nutka przyjemności i matce się należy :-)
aniapa78
5 lipca 2018, 09:12Chwila dla siebie- bezcenna. Dla mnie bieganie to relaks, chwila tylko moja.
Never_Lose_Hope
5 lipca 2018, 17:50Widzę, że się dobrze rozumiemy :)