Jest dobrze, do pierwszego celu pozostaly 3 kg. Udalo mi sie zrzucic jakies 8. Chce zobaczyc 75kg do konca marca. Ponadto musze sie pochwalic... nie jem slodyczy nalogowo jak to bywalo wczesniej. Od polowy stycznia nie pochlaniam ich prawie wcale, moze czasem wpadnie cos malego w weekend. To dla mnie naprawde duza zmiana. W tej chwili stawiam na cierpliwosc i udaje sie. Postawilam na 4 posilki w rownych odstepach czasowych, celebruje kazdy kes. Ustawiam sobie minutnik na 15 min i pochlaniam powoli. Jem kurczaka, jajka, ryby, owoce morza, awokado, orzechy, twarog,kasze, ryz, makaron pelnoziarnisty, soczewice, ciecierzyce, chleb pelnoziarnisty, warzywa. Owoce tylko na drugie sniadanie do moich kochanych kanapeczek. I co? i dziala. Jem to co lubie i kg spadaja same. Musialam chyba odkryc siebie. Nigdy wiecej diet z internetu itp. bo to tylko strata kasy.
W poniedzialek pomiar wagi ;) a w sobote zdrowy cheat meal. Tu musze jeszcze popracowac, bo czesto z cheat meal'a wychodzi cheat day. W te sobote wszystko sie zmieni. Bede grzeczna. W koncu odzyskalam wiare w siebie i w swoja moc. Ciesze sie niezmiernie.
missKathy92
4 marca 2016, 20:20O widzisz jak ładnie Ciebie ubywa :D oby tak dalej :) najważniejsze jest to, żeby na diecie poznać siebie i swoje potrzeby, a nie katować się jakimiś durnymi dietami i po tygodniu powiedzieć: "a tam, wolę być gruba" i rzucić się na jedzenie... trzeba sie ograniczać, to fakt, ale czasem można pozwolić sobie na małe odstępstwa od diety, a kilogramy same powolutku spadną :) pozdrawiam i życzę powodzenia
CookiesCake
4 marca 2016, 13:39Ja również odstawiłam słodycze, teraz jak ich nie kupuje to wiem że one nie były w ogóle potrzebne bo nawet mnie nie ciągnie do jakiś batoników lub czekolad.. a kiedyś to po prostu wchodziłam do sklepu i od razu na dział z słodkościami, chyba z nudów tak robiłam, nie wiem co mną kierowało ..