Na silownie chodze juz 5 miesiac, a efektów takich duzych nie ma. Na poczatku wazylam 66.5 a teraz 62, wiec tylko 4 kilo ! Masakra ; (
Problem w tym ze nie mam motywacji. Co z tego ze chodze codziennie, sie poce a w domu zjem paczke slodyczy albo 3 kawalki pizzy. Totalna zalamka, normalnie.
Na samym poczatku to chudlam kilo/tydzien. A teraz? Nie wiem co sie ze mna dzieje, chudne a potem na nastepny dzien waga w góre. A tak bardzo sie staram :-(
No wiec jak weszlam w sobote na wage i zobaczylam te straszne 61.75 (a tydzien wczesniej bylo to 61.to sie zalamalam. Wiec postanowilam po raz kolejny wziasc sie za siebie. Jak? Wstaje o 6 rano z tata i jade na silownie na bieżnie. 10-15min. Nie lubie biegac ale jesli to jedyny sposób w jaki cos schudne to jakos wytrzymam. Do wakacji tylko 4 miesiace i jade do Polski. YAY! : )
Wiec trzymajcie kciuki zebym jakos wytrwala.
Plan cwiczen:
Pon:BodyPump
Wtr: taniec na róze
Sr: zumba
czw: zumba
p: ---
Sob: BodyAttack
niedz:--
Co zjadlam:
sniadanie (7:30) : 2 tosty i 3 parówki ! buuuuu ! + herbata
2 sniadanie(12:15) : mialam zjesc w szkole kanapke ale mi sie nie chcialo haha
Obiad (16): 2 kawalki pizzy domowej
Narazie to wszystko, za 2 godz jade na taniec na róze a potem na Zumbe. Wróce puzno wiec nie bede jadla juz kolacji.