Dzisiaj waga pokazała równy 1kg mniej od zeszłego tygodnia, a metr pokazał, że ubyło 8cm :), w tym 2cm z talii(ale tu zawsze najwięcej u mnie schodziło) i 1,5cm z bioder :D. Niestety łydki zaparły się na swoich 38cm, a ramiona im wtórują z wynikiem 28cm, tym samym od kilku tygodni. Z ud też słabo leci, ale przynajmniej coś leci. Najbardziej cieszy mnie jednak, że od kilku tygodni nie tracę nic z biustu :). To chyba taka rekompensata organizmu za łydki i ramiona ;).
Ćwiczę dalej tak samo, czyli od 3 tygodni: Turbo spalanie (pon, wt), Killer (czw, pt) i Ekstra figura (sb, ndz). Póki co mi się podoba, ale nie mogę zdzierżyć tych zestawów: bikini, ekstra figura, skalpel, gdyż są dla mnie nudne i szybko się męczę psychicznie podczas ich wykonywania. Macie może jakieś sprawdzone zestawy, z którymi ćwiczy się lepiej?
Jeść jem dalej wegańsko i świetnie się czuję, jestem bardziej pojedzona i ostatnio oszalałam na punkcie placuszków z bananem i tofu. Jeśli banan jest dojrzały, to nawet ich nie dosładzam ksylitolem, bo i tak jest słodkie :D. Smakują troszkę jak placuszki twarogowe z bananem. Zawsze jak mam dzień, gdzie z rana nachodzi mnie na słodkie, decyduję się na te placuszki :D.
Póki co walczę dalej, nie mogę się doczekać, aż zobaczę 6 z przodu :D. Mam nadzieję, że za 2 tygodnie dojdę do tego celu.
lucyna23prr
3 kwietnia 2017, 13:30a jak dokładnie robisz te placuszki? I gdzie ja dostane tofu? w biedronce raczej nie ma :-(
Narita
3 kwietnia 2017, 13:36Na pewno lidl ma swoje tofu :). A tak to większe hipermarkety, kaufland, netto. Jeśli chodzi o placki, to najpierw mielę płatki owsiane na mąkę - jakieś 3 łyżki i mieszam z mąką ryżową - 30g, a w blenderze miksuję rozdrobnione tofu (90g), pół banana i mleko roślinne - tutaj na oko. Następnie wszystko mieszam, dodaję łyżeczkę oleju kokosowego i trochę wanilii. Wszystko smażę na patelni, która nie przywiera, bez tłuszczu do zarumienienia. Trzeba zwracać uwagę na konsystencję, bo ma być gęsta, ale dalej powinno się dać mieszać.