Kolejny tydzień (trzeciego programu) z Nike+ Kinect za mną.
I znów zmiany w programach. Kilka ćwiczeń się zmieniło, a czasy ćwiczen (a raczej powtórzeń) wydłużone. W sesji siłowej, która miałem wczoraj, liczna powtórzeń (ćwiczeń na ilość - bo są też na czas) zwiększyła się z 15 do 20. Wbrew pozorom - dużo. Trudno było mi niektóre zrobić - np. 20 pompek - gdy mój rekord to ok. 12-14. Już w zeszłą niedzielę "trener" zwiększył mi ilość powtórzeń z 10 do 15, a teraz do 20. Proges jest wg mie zbyt szybki. Ale zrobiłem wszystkie cztery zestawy, przy czym pompki na kilka rat.
W tym miesiącu w sesjach siłowych zauważyłem, iż wykonywane ćwiczenia (nowe jak np. "rosyjski skręt" jeżeli nie przekręciłem nazwy) bardziej obciązają zamiast nóg - mięśnie brzucha i klatki piersiowej. Ojjjj były zakwasy brzucha po zeszłej niedzieli kiedy robiłem je pierwszy raz. Po wczorajszej jest lepiej.
Tak więc walczę dalej. Miło mi sie patrzy na wagę, gdy już "pewnie" jestm w przedziale 87,X kilogramów. Mój plan: do końca przyszłego tygodnia zobaczyc na wadze "szóstkę" czyli 86,X kilogramów, choćby tylko jednego dnia. Może być trudno - bo długi weekend a w nim dwie imprezy.
Podoba mi się to chudnięcie (w porównaniu z tym sprzed 5 lat). Teraz chudnę poprzez ćwiczenia, które niesamowicie mnie nakręcają - wtedy poprzez radykalne zmniejszenia kaloryczności posiłków. Wtedy gdy schudełm 20 kilogramów - gdy przyjąc w skali od 1 do 10 - że 10 czuję się najedzony, a powyżej 10 - to już wchodzę w obżarstwo - starałem się utrzymywać tak na 9 punktów. Ciągle czułem malutki głód, który wrastał im bliżej posiłku. Z czasem się przyzwyczaiłem - ale nie można tak wiecznie. Teraz: nie chodzę głodny, choć też obniżyłem kaloryczność (poprzez obniżenie wielkości spożywanych porcji) i tylko ćwiczę, a waga idzie sobie pomalutku w dół. Porównując tamte odchudzanie z aktualnym - wolę ćwiczenia. Może to poprzez endorfiny wyzwalające się podczas ćwiczeń?