Jest - mój wyczekany, upragniony, jedyny i najwspanialszy weekendzik na świecie!!!
Fajnie, fajowo, fajniuśnie!!!
Dziś około 21 jedziemy do moich rodziców - zostaniemy pewnie do niedzieli. Cieszę się bo dawno nie byłam, ale też martwię sie o dietkę, bo w domu u rodziców nie ma takiego słowa jak dieta!!!
Niestety też nie istnieją slowa: nie dziękuję - nie jestem głodna, to za duża porcja, nie mogę jeść takich rzeczy, jest za poźno na jedzenie, niedawno przecież jadłam itp.
To mnie bardzo denerwuje, bo ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i silować sie na argumenty przy wpychaniu mi na silę jedzenia do gardła. Niestety w moim rodzinnym domu wszystko kręci się dookoła jedzenia!!! Moi rodzice np jak pojadą na zakupy, to jak wrocą to siadają do stolu i jedzą, bo przecież wrócili z dalekiej podróży!!! Nie ważne, że minęlo pol godziny od wyjazdu do sklepu. To straszne i tak na prawdę teraz sobie to uzmysławiam.
No dobra - z innej beczki!!!
Teraz moje dzisiejsze jedzonko:
5:00 serek - 180 kcal
10:00 kanapki s serem i pieczonym schabem - 340 kcal
14:30 miseczka marchewki juniorki gotowanej - 80 kcal
17: 30 sałatka z tuńczyka i kromka razowca - 290 kcal
suma : 890 kcal
Nie jest źle - postanowiłam, że posłucham Waszych rad i będę jadła troszkę późniejsze kolacje, żeby jeszcze po nich nie podjadać kolejnych kalorii. Mam nadzieję, że mi wyjdzie!!!
Później jeszcze napiszę...
Fajnie, fajowo, fajniuśnie!!!
Dziś około 21 jedziemy do moich rodziców - zostaniemy pewnie do niedzieli. Cieszę się bo dawno nie byłam, ale też martwię sie o dietkę, bo w domu u rodziców nie ma takiego słowa jak dieta!!!
Niestety też nie istnieją slowa: nie dziękuję - nie jestem głodna, to za duża porcja, nie mogę jeść takich rzeczy, jest za poźno na jedzenie, niedawno przecież jadłam itp.
To mnie bardzo denerwuje, bo ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i silować sie na argumenty przy wpychaniu mi na silę jedzenia do gardła. Niestety w moim rodzinnym domu wszystko kręci się dookoła jedzenia!!! Moi rodzice np jak pojadą na zakupy, to jak wrocą to siadają do stolu i jedzą, bo przecież wrócili z dalekiej podróży!!! Nie ważne, że minęlo pol godziny od wyjazdu do sklepu. To straszne i tak na prawdę teraz sobie to uzmysławiam.
No dobra - z innej beczki!!!
Teraz moje dzisiejsze jedzonko:
5:00 serek - 180 kcal
10:00 kanapki s serem i pieczonym schabem - 340 kcal
14:30 miseczka marchewki juniorki gotowanej - 80 kcal
17: 30 sałatka z tuńczyka i kromka razowca - 290 kcal
suma : 890 kcal
Nie jest źle - postanowiłam, że posłucham Waszych rad i będę jadła troszkę późniejsze kolacje, żeby jeszcze po nich nie podjadać kolejnych kalorii. Mam nadzieję, że mi wyjdzie!!!
Później jeszcze napiszę...
Elcia198111
2 lutego 2013, 00:55Hahahhahaha jak czytam Twoj wpis- to jakbym o sobie normalnie czytala.Jakbym widziala swoj dom rodzinny;)A z tymi zakupami to normalnie beka...dokladnie tak samo u mnie;)"przecież wrócili z dalekiej podróży!!!" hahahhaha dobre....ale musisz im wybaczyc.Wiem ze to wkurzajace...ale to chyba tak milosc swoja pokazuja ...niestety....;)Trzymaj sie i nie dawaj zwiesc zapachom , smakom, i nalegajacej Mamusi;)Milego weekendu
therock
1 lutego 2013, 23:13Jeśli mam być szczera, to uważam, że za mało zjadłaś. Szczególnie chodzi mi o obiad - sama marchewka to za mało. Gdybyś dołożyła mięsko ok ale tak doprowadzisz do tego, że twój organizm, bojąc się wygłodzenia, zacznie magazynowanie. Pomyśl o tym:)