Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zaje... impreza!


No więc wiecie jakie zmagania czekały mnie w sobotę od rana... Pospałam do 9, szybciutko do sklepu, koleś wymienił mi dwie żarówki, na stację a tam zero kolejki!! Więcej czasu zajęło wymienianie żarówki niż przegląd. Telefon do siostry czy siostrzeniec pomoże sprzątać auto i godzina picowania w środku, szorowanie tapicerki po mleku odkurzanie i ogólny błysk. Potem szybka myjnia z zewnątrz, też bez kolejki i na 13 fryzjer.
Pazury pomalowane na czerwono i ogólne osłabienie bo to sprzątanie i tempo od rana mnie wymęczyło ale fryz jest więc nie ma mowy o drzemce. Dzień babci, rodzina się zjechała, a ja nie mam się jak szykować. Efekt wyjeżdżam o 18.35, a impreza na 19 śnieżyca na drodze ale dojezdzam i gubię się na osiedlu. Krążę po uliczkach a tu telefony że wszyscy czekają i nie mogą zacząć (beze mnie:)). Jadę chodnikiem dojeżdżam zgodnie z instrukcją do śmietnika i jest klub. ZAMKNIĘTY!! Szlak mnie trafia, ale słyszę przez drzwi kumpla z pracy. Telefon co by mnie wpuścili, a on że wejście z drugiej strony budynku!! Lece w szpilkach 8cm, oczywiście śnieg, ślisko, mokro ale daje radę. Wpadam na pół rozebrana z płaszcza bo zaraz pierwszy oficjalny taniec i poszło... Chwila oddechu i czuje jak mnie w krzyżu paraliżuje, oczywiście zawiało mnie przy sprzątaniu auta. Myślę sobie posiedzę godzinkę i spadam do domu ale impreza się rozkręca, od razu tańce zero skrępowania. Trzeba korzystać z okazji i działać. Zamiast do domu pojechałam do nocnej apteki po prochy, krzyż bolał ale się w tańcu rozruszałam. O trzeciej po 4 tabletkach, gdzie na opakowaniu napisali 1 dziennie, stwierdziłam że nie mam siły  zamieniłam obcasy na balerinki hihihi ( pewnie myślałyście, że zrezygnowałam). Tym sposobem podylałam jeszcze do 5 i wróciłam do domu o 6.15. Zostałabym dużej ale dj skończył imprezę. Podsumowując JA CHCĘ JESZCZE RAZ!!!

Szkoda, że nie mam paczki z którą mogłabym tak dylać co dwa tygodnie.
A dietka przestrzegana przez cały dzień. Jedynie o 12 w nocy skusiłam się na łyżeczkę sałatki i schab w galarecie. Całą noc tylko herbatka i woda z cytryną.

Ledwo się ruszam bo krzyż łupie ale na poprawiny bym pobiegła!!
  • dzidzia1984

    dzidzia1984

    22 stycznia 2012, 16:09

    no pięknie i ilez kalorii straconych w szpilkach w dodatku w tańcu hehe no widzisz dałaś radę ^^ :*

  • duszka189

    duszka189

    22 stycznia 2012, 15:38

    no to miałas zwariowany dzień jednym słowem:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.