Czy są tu jeszcze osoby wiernie śledzące mój pamiętnik? Zapewne nie, ostatnio bardzo Was zawiodłam. Jeśli jednak są to dziękuję, że we mnie wierzyliście.
Rok 2013 był dla mnie rokiem ogromnych zmian i przełomów.
W walentynki zdecydowałam się schudnąć, wyrzeźbić sylwetkę, poprawić wygląd dla chłopaka, którego bardzo kochałam. Wtedy właśnie odnalazłam Vitalię.
Przez dwa miesiące szło na prawdę dobrze. Potem dopadł mnie stres maturalny i wszystko poszło w kąt. Po maturach cóż, najdłuższe wakacje życia, szał ciał nawet trochę schudłam przez imprezy, nieprzespane noce i szybkie i małe posiłki między pracą a pracą. Niemniej jednak to był na prawdę wspaniały czas.
Największa rewolucja zaczęła się we wrześniu, wtedy właśnie w dwa tygodnie przybyły mi 3kg, miałam ogromną depresję z powodów, o których tu wspominać nie będę. W czasie wrzesień - grudzień miałam kilka lepszych dni, myślałam, że będzie już dobrze.
Niespodziewanie w połowie listopada zrobiłam pierwszy prawdziwy krok naprzód. Odcięłam się na dobre od wakacyjnego życia we śnie i stanęłam na równe nogi. Bardzo pomogła mi w tym moja nowa przyjaciółka z roku. Potem wiadomo, zaliczanie, kolosy, wejściówki.
W pierwszym tygodniu grudnia dowiedziałam się o torbielach na jajnikach, mój świat się zawalił. Nie myślałam o niczym tylko o tym, że coś dzieje się we mnie a ja nie mogę w żaden sposób na to wpłynąć. Pomyślałam również, że jeśli w jakiś sposób uda mi się uniknąć szpecenia brzucha operacją to wezmę się za siebie, docenię to co mam i polepszę to. Byłam u dwóch ginekologów, z dnia na dzień malała szansa na uniknięcie zabiegu. Nadeszły święta, impreza i sylwester.
W Nowy Rok poszłam do kolejnego prywatnego ginekologa. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. Ze względu na mój wiek zabrania mi poddania się operacji. Podjął się leczenia mnie farmakologicznie. Jestem mu bardzo wdzięczna. Czyż to nie wspaniały początek roku?
Cała ta sytuacja dała mi do myślenia. Biorę się za siebie! Na poważnie, zaniedbałam się porządnie przez ostatnie miesiące. Psychicznie już stabilnie, teraz trzeba powalczyć o sylwetkę.
nothingtolose
4 stycznia 2014, 20:19ojj kochana, damy rade ;)
nothingtolose
4 stycznia 2014, 00:17powodzenia, też zaczynam i bardzo proszę równiez o wsparcie ;)
awalyna
3 stycznia 2014, 18:49powodzenia! :)
zdrowenawyki
3 stycznia 2014, 17:37Powodzenia i cieszę się, że jesteś teraz silniejsza i weźmiesz się za siebie!
ixjana
3 stycznia 2014, 16:54Ojej to cudnie, będę trzymać za Ciebie kciuki - nie tylko w odchudzaniu !