Zrobiłam sobie listę rzeczy, które muszę zabrać ze sobą do Stanów. Okazało się, że mój R pojedzie na wakacje do Francji. Bardzo się z tego powodu cieszę, bo smutno było mi zostawiać go samego w Polsce. Teraz mam pewność, że nie będzie się nudzić.
Wczoraj siedziałam na balkonie, powtarzałam słówka z angielskiego i się trochę opaliłam. Mam plan żeby jutro cały dzień leżeć w trawie i się uczyć biolki, ale znając moje szczęście będzie zimno i pochmurno.
Jakoś mi się ćwiczyć nie chce ćwiczyć przez te matury, a biegać to już w ogóle. Dziś np. wróciłam do domu o 19, a wyszłam po 7 (40 minut jadę do szkoły). Cały dzień w szkole. Zmęczona jestem.
Plan jest taki. Zaraz zabieram się za realizację
awalyna
9 maja 2013, 22:23ale ja Ci zazdroszczę, matma na 85% , jaaaaa. Ja się będę modlić żebym te 30% miała, bo ten przedmiot jest dla mnie czarną magią! :D
WhiteCaat
9 maja 2013, 21:47Będzie dobrze z tym wypracowaniem, trzeba być dobrej myśli. Może jeden dzień wolny od ćwiczeń, na regeneracje ciała i psychiki po maturze? :)