Dziś rano nie odważyłam się wejść na wagę. Bałam się tego co zobaczę po wczorajszym obżarstwie. Ale dziś było już dobrze. Nie rzuciłam się na żarcie po powrocie z pracy. Jadłam z rozumem. Mam teraz w pracy okres szaleństwa. Roboty przybywa, mam nadzieję, że przełoży się to na efekty finansowe. Głowa mnie boli okropnie, ale nie mogę się jeszcze położyć, bo czekam aż pralka się upierze, żeby wywiesić.
Chuuuudości.