Zaczęło się dobrze. Energia rozpierała każda komórkę. A później z każdą kolejna chwilą miałam dość i wszystko wydawało się bez sensu. Kompletny brak sił. No to poszłam spać. A później wstałam pograłam trochę i znów zamierzam spać. I mam to wszystko w wielkim poważaniu.
Całe to odchudzanie do niczego nie jest człowiekowi potrzebne. Zamiast sobie spokojnie posiedzieć i zjeść masę dobrych rzeczy to ma przechlapane. Kolejny dzień, podczas którego nie skorzystałam z darmowego bufetu, a mieli torty swojej roboty w dwóch smakach i jeszcze jakieś ciasteczka. O sałatkach, kluskach śląskich i owocach to już nawet nie wspominam.
Kolano bolało przeciętnie. Znaczy się poprawia. Może jednak jeszcze pożyję.
Jedzenie:
chleb 360
kawa 40
cola 2
kasza z warzywami 300
winogrona 100
jabłka 180
serek z pieczonym jabłkiem – 200
razem 1182
waga 91,6 kg